Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 4-?
Długość: 3016 słów (Coraz dłuższe. Rozkręcam się. Uehuehueh. ^^)
Paring: Luhan&Krystal, SeKai,JongMin(w tle), niespodzianka.
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Uwagi: Jak na razie? Brak.
░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░
<music>
<music>
Wchodząc do mieszkania nogi nadal miałam jak z waty, a mózg tak oszalał, że w ogóle przestałam myśleć. Dziwie się, że trafiłam do odpowiedniego mieszkania, a po drodze nie wpadłam na ścianę. Doczłapałam do łóżka i wtargnęłam pod kołdrę, ale w łóżku nie byłam sama.
-Sulli? Już wróciłaś gdzie byłaś tak długo? Już jest chyba po 4. -Powiedziała ledwie przytomnie Amber. Może to i lepiej, że pomyliłam pokoje, potrzebowałam jej teraz.
-Amber, mogę cię przytulić? -Nawet nie odpowiedziała tylko objęła mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w nią, znowu pachniała żelkami.
-Co się stało? -Spytała z troską. -Od jakiegoś czasu chodzisz jakaś taka nieobecna. Domyślam się, że to wszystko przez tego Laya?
-Hmm... Tak, ale nie tylko. Pamiętasz jak Minho obiecał, że zleci mi coś wyjątkowego? No i zlecił. Mam im pomóc w porwaniu kogoś, wsiąknąć w jego życie, pozwolić im go zniszczyć, a ja tego po prostu nie potrafię. Sama teraz nie wiem, o czym myślałam, kiedy zgodziłam się pracować w mafii, czy ja naprawdę byłam taka głupia i myślałam, że cały czas będzie miło i przyjemnie? Przecież to jest mafia! Oni porywają ludzi, niekiedy zupełnie niewinnych, a jak im się nudzi to strzelają do przypadkowych, żeby trochę poddenerwować policje. Jestem głupia, naprawdę jestem taka głupia...
-Sulli, nie jesteś głupia. Ty chciałaś tylko utrzymać siebie i swojego barta, chciałaś, żeby w końcu żyło wam się lepiej.
-Ale pracując w mafii? Do cholery jasnej! Przecież to jest nielegalne! Czy ktoś mądry wpakowałby się w coś takiego?
-Wyjdziesz z tego. Porozmawiasz o tym z Minho i on na pewno wszystko zrozumie, może i jest głupi, ale czasami to jego zaleta, nie jest jak inni gangsterzy.
-A jeśli nie zrozumie? Key opowiadał mi o takim jednym, który też był w mafii, chciał zrezygnować, a oni... Oni go zabili, według nich był nielojalny.
-Ale Minho taki nie jest i nigdy by ci krzywdy nie zrobił.
-Jesteś pewna?
-Tak Sulli, jestem pewna. -Pogładziła mnie uspokajająco po włosach. -Ten, którego miałaś pomóc im porwać to Lay, prawda?
-Skąd wiedziałaś? -Amber... Czasami mam wrażenie, że czyta w myślach, ale udaję, że nie, żeby nie uważali jej za dziwadło. -Zresztą... Nie mów.
-Zależy ci na nim?
-Przecież wiesz, że tak. I wiesz, co? Ja go widziałam zanim wróciłam do domu.
-Oho, to już się spotykacie ukradkami po nocach? Noo ładnie. -Zażartowała.
-To nie tak. Ja poszłam tylko pospacerować nad rzeką, ale zaczepili mnie jacyś pijani faceci, myślę, że oni naprawdę mogliby mi coś zrobić, ale nie wiadomo skąd nagle wyskoczył Lay i ich wszystkich znokautował, swoją drogą zastanawiam się jak on to zrobił... Tamci byli dużo więksi od niego... No, ale nie ważne. On odprowadził mnie do domu i wszystko było by ze mną w porządku gdyby na tym się skończyło, ale on... On mnie pocałował.
-CO?! -Wypuściła mnie ze swojego objęcia i usiadła patrząc na mnie z rozszerzonymi oczami.
-Właśnie, Amber, też się zastanawiam, co to miało być. Przecież on cały czas dawał mi do zrozumienia, że mnie nie lubi i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Wczoraj dał mi kota, wyskoczył skądś żeby mnie uratować, to wyglądało tak jakby mnie śledził! A później, no właśnie, później mnie pocałował... I wiesz, co mi powiedział? Żebym o tym zapomniała, bo on po prostu za dużo wypił. Ja już kompletnie nic nie rozumiem... -Leżałam bezsilnie na łóżku, a Amber rozumiejąc moje rozstrojenie emocjonalne tylko ponownie przytuliła mnie do siebie.
-Śpij już Jin-Ri. -Nie musiałam nawet jej słuchać, byłam tak wykończona, że zasnęłam po chwili.
*
Obudziłam się dopiero o 14, nadal zdezorientowana, ciągle myślałam o tym, co wydarzyło się w nocy. Czy Lay coś do mnie czuję? Czy był tylko pijany? W tej sprawie miałam kompletny mętlik w głowie. Kiedy wstałam Amber już nie było obok mnie, pewnie znowu wstało skoro świt i pobiegła już zbawiać świat. Ehh... Ekstrawertycy. Nigdy ich nie zrozumiem. Jak tylko wyszłam z łóżka poszłam wsiąść prysznic, żeby emocje, chociaż trochę ze mnie spłynęły.
Kiedy tylko wyszłam z łazienki w całym mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk pukania do drzwi frontowych. Co za ludzie... Nawet śniadania nie zdążyłam zjeść.
-No nareszcie! Spałaś jeszcze czy co? -W drzwiach stała Krystal, w jej oczach malowało się milion emocji na raz. Ciekawe, co ekscytującego wydarzyło się tym razem.
-Witamy, witamy, zapraszamy do mych skromnych progów. -Ukłoniłam się przed nią niczym jakiś średniowieczny lokaj wskazując ręką salon.
-A ty, czego się znowu naczytałaś Sulli? A aa może nawąchałaś?! –Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Eh, czy nikt nie rozumie mojego poczucia humoru? - Spojrzałam na nią sfrustrowana. -Serio? No nie ważne. Co tam się znowu stało?
-Czemu od razu coś się musiało stać? Nie mogłam tak po prostu do Ciebie wpaść?
-No mów już.
-Ajśś, no naprawdę. Wiesz, co się stało?
-A skąd mam wiedzieć? Dopiero, co wstałam. Nie mam pojęcia, co się na świecie dzieje, a co? Umarł ktoś ważny? Wypuścili na rynek nowy super wszechmocny smartphone? Czy coś jeszcze ciekawszego?
-To jest dużo ciekawsze! Pamiętasz Luhana, prawda?
-No tak, bo co? Oświadczył ci się?
-Niestety. Jeszcze nie. Ale wiesz, co się stało?
-Nie! No mów w końcu.
-Przyjęli go, jako trainee do SM!
-No to fantastycznie. To on umie śpiewać albo coś? -Spytałam lekko zaciekawiona. Nie wiedziałam, że ten uroczy dzieciak, a właściwie mężczyzna, ma jakieś ukryte talenty.
-Śpiewa! Cudownie śpiewa! I tańczy! Naprawdę dobrze tańczy! A do tego jest taaki przystojny. -Westchnęła rozmarzona.
-Noo. Co, jak, dla kogo. Ale jest całkiem uroczy. -Przyznałam.
-Wybrzydzasz.
-Niee. Czemu? Przecież doskonale wiesz, że podoba mi się ktoś inny. -No, bo niby, czemu miałabym to ukrywać? Może, jeśli wykrzyczę całemu światu moje uczucia wszystko stanie się łatwiejsze?
-A więc jednak! Zakochałaś się! -Popatrzyłam na nią tylko uśmiechnięta. Może faktycznie jestem zakochana w tym przemądrzałym przystojniaku...
-Wczoraj dostałaś od niego tego kotka, prawda? To takie urocze! -Powiedziała podekscytowana.
-Hahah, tak. To faktycznie było strasznie urocze! Ciekawe skąd wiedział, że to moje ulubione zwierzęta?
-A tak właściwie gdzie jest ten kot?
-Dobre pytanie! Pewnie Amber go zabrała.
-Myślisz, że Lay cię naprawdę lubi? Ja uważam, że gdyby był wobec ciebie tak jak wcześniej oziębły to nie dawałby ci prezentu, pewnie nawet wgl nie dałby się namówić Victorii żeby wpaść na twoje przyjęcie.
-Sama nie wiem. Ten chłopak to jedna wielka zagadka! -Przyznałam.
-Dobra Sulli, koniec leniuchowania w domu! Patrz, jaka dzisiaj ładna pogoda, wiosna już zdecydowanie zawitała do Seulu. Ubieraj się i wychodzimy!
-Ale... Ale gdzie? -Spytałam zaskoczona.
-Zobaczysz! No już szybko, szybko. -Poganiała mnie.
*
Z daleka dochodzące krzyki przerażenia, śmiechy dzieci, wesoła muzyczka w tle. Pełno kolorów i zachęcających do wejścia światełek. Biegające w tą i tamtą stronę dzieci. Waty cukrowe, balony i ktoś przebrany w uroczą pandę. Wesołe miasteczko?
-Dlaczego tu przyszłyśmy? -Spytałam Krystal.
-Pomyślałam, że fajnie byłoby się trochę rozerwać. Myślisz, że to nie jest dobry pomysł? -Spytała mnie z lekkim rozczarowaniem w oczach.
-Nie, nie. Chodź. Tamten roller coaster wygląda fajnie! -Wskazałam na maszynę najwyższą ze wszystkich, na której wagoniki pędziły tak szybko, że ciężko było je uchwycić wzrokiem.
-Mówisz o oo tym? -Spytała przerażona. Słychać było nawet przełykanie nerwowo śliny.
-Tak właśnie. -Oznajmiłam zadowolona. -Sama mnie tu przyprowadziłaś. -Nie przeciągając chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam do celu.
Zawrotna prędkość. Wiatr nerwowo targający włosy. Krzyki przerażonych osób. Rozbawione śmiechy. Przerażenie w oczach Krystal kurczowo trzymającej się siedzenia. Mój spokój, chwila, w której mogłam zapomnieć o wszystkim. O Layu. Tylko, czy ja naprawdę chciałam zapominać o tym, co się stało? O jednej z najprzyjemniejszych i najbardziej zaskakującej rzeczy, która spotkała mnie przez ostatnie lata mojej przerażająco nudnej egzystencji.
-Nigdy więcej! Jin-Ri! Czy ty chciałaś żebyśmy umarły na tej machinie szatana? -Krzyczała na mnie wciąż przerażona Krystal.
-Oj nie przesadzaj, było fajnie, trochę adrenaliny jeszcze nikomu nie zaszkodziło. -Mówiłam spokojnie.
-Trochę?! Aigoo... -Pokręciła z niedowierzaniem głową. -Teraz ja wybieram gdzie pójdziemy. -Oznajmiła zadowolona. -Tam. -Wskazała na dom strachu.
-Ajśś. Dlaczego? -Spytałam zdenerwowana. Nigdy nie lubiłam takich miejsc. Na co one, komu?
-Właśnie z tego samego powodu, dla którego wsiadłyśmy na tą szatańską machinę. -Otrząsła się zbulwersowana. -No chodź będzie fajnie.
Ciemność. Wszechogarniająca wszystko ciemność. I nagle wyłaniająca się skądś dziewczynka z poderżniętym gardłem chcąca mnie zabić. To tylko imitacja. Prawda? Nadal ciemność. Pełno zasłon. Krystal gdzie jesteś? Gdzie ona poszła? Jakieś promyki światła dochodzące z wściekle mrugających zepsutych żarówek. Ciemność. Ta ciemność trwa już zbyt długo. Daleko jeszcze do wyjścia? Szkielet. Jeden. Drugi. Pełno krwi. Czy ta krew jest prawdziwa? Leżący w kącie jakiś mężczyzna. Dochodzące skądś nikłe światło. Ten mężczyzna też leży w krwi. Kolejna zasłona. Znowu ciemność. Jakieś słabe światło. Pełno luster. Dostrzegłam w jednym z nich siebie. Tak blada jakby miała właśnie umrzeć. Ciemność. Krystal gdzie jesteś? Którędy do wyjścia? Promyk światła. Czyjaś postać zbliża się do mnie. Znowu ciemność. Czuć czyjąś obecność. Słodką woń perfum. Gdzieś już czułam ten zapach. Kolejny promyk światła. Zwariowałam? Umieram? Jak długo jeszcze tu będę? Znowu ciemność. To byłeś ty Lay? Czy mój umysł już oszalał?
-No nareszcie! Co ty tam robiłaś? -Przywitała mnie przy wyjściu z budynku Krystal. Chyba nawet w połowie nie wie, co ja tam przeżyłam i jak bardzo się bałam.
-Zgubiłam się chyba, trochę. -Odpowiedziałam. -A tak właściwie to gdzie ty byłaś? Nie zauważyłam, kiedy zniknęłaś.
-Przeszłam to wszystko w jakąś minutę. Nic specjalnego. Strasznie tandetnie. Takie rzeczy już nie robią na mnie wrażenia. Tu już pewnie nie wrócimy. Ale spokojnie znajdę coś ciekawszego.
-Ja chyba nie skorzystam. Takie atrakcje mi wystarczą. -Spróbowałam się wymigać. Ta dziewczyna chce żebym zeszła na zawał?
-Oj jak chcesz. Twoja strata! -Powiedziała. -Oo! Patrz, która godzina! Ale się tu zasiedziałyśmy! Za 15 minut 18! Umówiłam się z Lulu! Przepraszam cię Sulli, ale muszę uciekać! -I już pobiegła w stronę bramy wyjściowej.
-Udanej randki!
Stojąc tak sama wśród tylu ludzi brzuch głośno przypomniał mi, że dzisiaj jeszcze nic nie jadłam. No tego nie można tak zostawić!
-Amber! Gdzie się włóczysz? O 18 widzę cię w Bubble Tea! -Oznajmiłam mojej współ... i siostrze przez telefon.
*
-Jak tak możesz zdradzać Bubble Tea, co?! -Spytała mnie rozbawiona Amber, kiedy zobaczyła mnie jedzącą chińszczyznę.
-No czo? Łoda esem. -Odpowiedziałam zapchana jedzeniem.
-O co ci chodzi? Grozisz mi? Albo coś? -Roześmiała się.
-No... Śniadanie jem. -Wzruszyłam ramionami. Takie rzeczy przecież też się zdarzają.
-Ciekawe...
-I co ciekawego na dziś wieczór planujecie, hę? -Spytała nas rozbawiona naszą konwersacją Victoria.
-Nic raczej, a co masz jakieś propozycje?
-Co powiedzie na wypad do klubu? Mój braciszek ma dzisiaj pewnego rodzaju debiut. Przyda mu się wsparcie. -Przy ostatnim zdaniu zerknęła na mnie. Oni wszyscy coś za dużo wiedzą.
-Czemu nie. Czemu nie. Co ty na to Sulli?
-Czemu nie. -Sama nie wiem czy na pewno chcę go spotkać, ale skoro los tak chce... Albo raczej moje przyjaciółki, a Victoria jest starsza, pewnie mądrzejsza i starszych trzeba słuchać.
-No to zadecydowane! -Powiedziała z radością. -Luna pewnie też się z chęcią przejdzie, klienci jej dzisiaj odetchnąć nie dają. A tak po za tym, Sulli, jak ci się podobała wczorajsza niespodzianka?
-Było świetnie. Dziękuje wam bardzo. Sama bym pewnie przegapiła ten dzień.
-Nie ma, za co! Mam nadzieję, że obecność mojego brata też ci się spodobała. Szczerze mówiąc trochę mnie zaskoczył tym, że nawet nie trzeba było go specjalnie namawiać żeby przyszedł. Martwi mnie tylko to, że trochę dużo wypił, a nie mówiłam wam nigdy o tym, ale Yixing jak za dużo wypije, że tak to powiem lubi wszystkich bardziej niż zwykle. Mam nadzieję, że w drodze powrotnej do domu nikogo nie pocałował czy coś. -Amber spojrzała się na mnie, nie widziałam za bardzo, o co jej chodziło.
-Zdarzyło mu się kiedyś kogoś pocałować w tym stanie? -Spytałam.
-Chyba nie. Nie zwierzał mi się z takich incydentów, ale byłam świadkiem, że było blisko. Gdyby nie to, że tamci ludzie nie byli zainteresowani to, kto wie...
-Bo wczoraj mu się to zdarzyło. -Victoria spojrzała na mnie przez chwile nie wiedząc, o co chodzi, ale szybko zorientowała się, o co może chodzić.
-Pocałował cię?! -Spytała uradowana.
-No... Yy... Tak. Chyba tak.
-Ale jak? Jak to się stało? Czemu ty o takich godzinach chodzisz gdzieś sama?! -Ciekawość pomieszała jej się z opiekuńczością.
-Często sama spaceruje, aż do wczoraj nic mi się nie stało. -Odpowiedziałam i wcale jej tyle informacji nie usatysfakcjonowało. -Nagle kilku pijanych kolesi mnie zaczepiło i nie wiadomo skąd wyskoczył Yixing i ich znokautował, sama nie wiem jak mu się to udało. Z tego, co wiem Tao trenuje sztuki walki, pewnie maczał w tym palce. I kiedy już do mnie podszedł to mnie przytulił, a później odprowadził do domu, przyciągnął do muru i... Pocałował mnie. -Opowiedziałam sama podekscytowana, patrząc na Victorie była nie mniej podekscytowana, a Amber, hm, ostatnio ciężko było mi domyślić się, co o tym myśli.
-Ahh! On cię chyba naprawdę lubi!
-Tak myślisz? Może to był tylko taki incydent? Może nie był świadomy tego, co robi? Sama mówiłaś, że jak za dużo wypije to...
-A tam! Takie gadanie! Aż tak bezmyślny to nie jest. -Odpowiedziała chcąc podnieść mnie na duchu. -No nic, ja już idę. Muszę jeszcze na chwilę wstąpić do mojego mieszkania. Czekajcie na mnie w klubie!
*
-Myślisz, że to dobry pomysł, żeby iść do tego klubu? -Spytałam niepewnie Amber w drodze na miejsce umówionego spotkania.
-A niby, czemu miałby to być zły pomysł?
-Trochę boję się reakcji Yixinga na mój widok.
-Przecież nic ci nie zrobi.
-Może i tak. Ewentualnie znowu mnie pocałuje. Powinnam się tego bać?
W klubie było chyba jeszcze więcej ludzi niż zwykle, przez co jeszcze ciężej było się dopatrzyć czy w tym tłumie kręci się gdzieś Yixing. Nie zważając na to usiadłam przy niedawno zwolnionym miejscu przy barze.
-Cześć Sulli. -Przywitał mnie szeroki uśmiech Sehuna.
-O! Sehunnie, a gdzie Jong In?
-A ty tylko o swoim bracie! Ze mną to już nie masz ochoty pogadać! -Powiedział ze słodkim grymasem na twarzy. -Jong Ina znowu porwały mi jakieś napalone licealistki, które jak zwykle udają, że coś im się złego w życiu stało. Pff... -Prychnął oburzony.
-Znowu ci porwały? Przecież widzicie się prawie cały czas, 24h na dobę.
-No, bo one tu ciągle przychodzą i ciągle wykorzystują jego miękkie serce żeby go poderwać! To takie frustrujące!
-A może są miłe? Nie chciałbyś żeby znalazł sobie jakąś dziewczynę?
-Nie! -Odparł szybko, nadal zdenerwowany. -To znaczy... Na pewno nie taką jak te dziewczyny!
-Hmm, skoro tak twierdzisz. A ty?
-Co ja?
-Nie podrywają cię żadne dziewczyny?
-Czasami... Ale ja nie chcę mieć dziewczyny… Jak na razie.
-Sehunnie. Dziwny jesteś! Najwyższa pora żebyś sobie kogoś znalazł!
-Niby, czemu? Jestem jeszcze młody i jest mi dobrze tak jak jest.
-Noo, tak. -Wzruszyłam ramionami.
-O czym tam tak dyskutujecie? -Spytał nas nagle Jong In.
-Nareszcie! Myślałem, że cię już pożarły! -Odpowiedział blondyn.
-Spokojnie, chciały się tylko dowiedzieć, z czego robię te drinki. -Położył w uspokajającym geście dłoń na ramieniu Sehuna.
-I zajęło im to 15 minut?
-No pogadaliśmy jeszcze o jakiś mniej znaczących pierdołach. A co ty ich tak nie lubisz?
-Tak po prostu. -Wzruszył ramionami.
-Hah, kłócicie się jak stare małżeństwo. -Skomentowałam ich.
-My się wcale nie kłócimy. -Odpowiedział Sehun.
-Jaasne. –Odparłam roześmiana.
Zostawiłam ich samych i dałam się porwać muzyce. DJ Xiumin ma dzisiaj chyba wyjątkowo dobry dzień. Dawno nie słyszałam tylu dobrych kawałków. Gdzie jest Amber? Ją to zawsze coś porwie… Może nie muzyka, ale melanż na pewno! Swoją drogą ciekawe też gdzie są Victoria i Luna? Jak na razie jedynymi znajomymi twarzami, które dostrzegam są Sehun i Kai. Jak oni to robią, że spędzają ze sobą całe dnie i noce i nadal mają, o czym rozmawiać i co ze sobą robić? Albo jak oni ze sobą wytrzymują? Kiedyś ja z Amber też spędzałyśmy ze sobą całe dnie, ale już po miesiącu miałyśmy siebie dość, już chciałyśmy się od siebie wyprowadzić, ale na szczęście przez nasze roztrzepanie do tego nie doszło.
Dochodziła już prawie 22, a ani Luny, ani Victorii nadal nigdzie nie widziałam. Ciekawe, co takiego dzisiaj ma się tutaj wydarzyć, że Victoria tak bardzo chciała żebym była tu dzisiaj z Amber?
W oczekiwaniu na atrakcje wieczoru rozsiadłam się wygodnie na fotelu przy barze sącząc kolorowego drinka. W jednej chwili chyba nawet mignął mi się Tao. Ciekawe…, więc pewnie Lay i Kris gdzieś już tu są.
-Jongdae! –Zawołałam do dobrze mi znanego barmana. –Widziałeś gdzieś może Kaia? –Spytałam trochę już znudzona. Gdzie oni wszyscy się podziali? Nie ma nawet, z kim poplotkować… Bez urazy dla Jongdae, fajny gościu, ale jednak ciężko jest się z nim dogadać, kiedy jest wiecznie zapatrzony w tutejszego DJ’a…
-Poszedł niedawno na zaplecze z Sehunem, mieli chyba przynieść tutaj mały zapas koniaku.
Poszłam, więc w kierunku zaplecza, może przyda im się mała pomoc? Bo tak długo to oni ten koniak chyba degustują… Zmieniający się nastrój w klubie zwiastował pewnie zbliżającą się atrakcje wieczoru. Nacisnęłam klamkę do schowka, która łatwo ustąpiła pod ciężarem mojej ręki. Weszłam po cichu do środka, tak żeby nikt nie zorientował się, że ktoś jest w środku. Korzystając z nikłego światła przechodzącego pomiędzy regałami dostrzegłam wysokie półki z alkoholem ciągnącym się przez dobre kilka metrów. W głowie miałam jedno wielkie WOW. Po co im tak wielki zapas alkoholu? I jeszcze ciągle otwarte drzwi do tego pomieszczenia, nie boją się, że ktoś tu wejdzie i zabierze część tego pokaźnego zbioru? Bo całego na raz chyba nikt nie jest w stanie zabrać… Muszę o tym pomówić z Suho. No dobra, ale jestem już na zapleczu, a Kaia ani Sehuna nie widać. Gdzie oni są? Przeszłam przez kolejne dwa regały w poszukiwaniu tych dwóch zgub. W końcu usłyszałam jakieś szelesty. Nareszcie! Już widziałam ich cienie. Przeszłam niepostrzeżenie do końca regału. Chyba się mnie tutaj nie spodziewają. Wyskoczyłam zza rogu jak kompletny pajac i krzyknęłam na nich. Nawet coś takiego powinno ich wystraszyć.
Ii owszem wystraszyło. Odskoczyli od siebie jak poparzeni. OD SIEBIE.
-Sulli! Co ty tutaj robisz? Tu może wchodzić tylko personel! –Wydukał brunet.
-Ja… Ja tylko. Ale nie, co WY tutaj robicie?!
-Jestem na tyle dorosły, że nie muszę ci się tłumaczyć ze wszystkiego, co robię! –Oznajmił zdenerwowany.
-Kai nie denerwuj się. –Wtrącił blondyn kładąc dłoń na ramieniu drugiego w uspokajającym geście. –Powinniśmy jej już chyba wszystko powiedzieć…
-Chyba tak… -Brunet potarł dłonią o kark.
-Mówcie, mówcie, jestem bardzo ciekawa, o co tutaj chodzi.
-Noo, chodzi o to, że… -Westchnął zdenerwowany. –Chodzi o to, że jaisehunjesteśmyzesobą!
-Co? Ale ty i co?
-My… jesteśmy ze sobą –Powiedział Sehun łapiąc bruneta za dłoń.
Omo, to jest świeeetne!! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ^^
Dziękuję <3
Usuńsuper !!!!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału !!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńŚwietny rozdział ! ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, weny życzę ~ ♥
Dziękuję <3
UsuńNie wytrzymam! chce kolejny rozdział!!!!!!
OdpowiedzUsuńMoże jestem upierdliwa i zawracam ci głowę, ale muszę się o to zapytać. Kiedy będzie kolejny rozdział, długo jeszcze trzeba będzie czekać???
OdpowiedzUsuńMoże i jestem dziwna, ale miło mi, że ktoś tak wyczekuje kolejnego rozdziału :D. Dziękuję za "kopa w dupę". Postaram się w przeciągu najbliższych dwóch dni dokończyć rozdział i wrzucić tutaj.
UsuńPS. Te wszystkie trzy komentarze tutaj są od Ciebie? :P
Pozdrawiam <3
* tuczi czyta rozdział. wiele emocji. nagle dochodzi do rozmowy Sehuna i Sulli * Sehun jest gejem, wiem to. * czyta dalej * Jongdae też jest gejem, sami geje * czyta do końca * jdfkjdkfjdkfjdkjfjkjdskjf Sehun i Jongin są parą *turla się *
OdpowiedzUsuń~tuchii