sobota, 7 września 2013

Red Orchid: Part 2

Tytuł: Red Orchid
Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 2-?
Długość: 2483 słów
Paring: Niespodzianka
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Uwagi: Możliwe wystąpienie przekleństw.



░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░
Tego ranka nie chciałam nigdzie wstawać, chciałam poleżeć ten dzień w łóżku i po rozpaczać nad tym jak się czuję. zajmij się kimś, kto bardziej pasuje do twojego poziomu Dlaczego on to powiedział? O co mu chodziło? Dlaczego w ogóle się wtrącał? Przecież to nie była jego sprawa... Poczułam się jakby grunt pod nogami nagle mi się zawalił. Patrzałam to na niego to na Tao. W jego oczach było widać obojętność. Nie znał mnie, więc dlaczego tak mnie oceniał? Lay zabrał z klubu Tao, więcej już ich tej nocy nie widziałam. Jakieś pół godziny szukałam Amber w tym tłumie. Chciałam wrócić do domu i wymyślić coś genialnego. Coś, dzięki czemu zauważy, że jestem kimś więcej niż mu się wydaje. Sama nie wiem, po co to chce to zrobić. Coś do tego chłopaka mnie ciągnie. Czuję to pierwszy raz w życiu i nie chcę tego zmarnować. Całą drogę do domu milczałam. Amber wiedziała, że coś się tam wydarzyło, ale nie chciała pytać. Kiedy wróciłyśmy do domu od razu poszłam spać. O dziwo mogłam zasnąć po takim dniu. Śnił mi się mój anioł.
Nie było mi dane tak dłużej leżeć, Minho zadzwonił do mnie już o 7, mamy się stawić dzisiaj w pracy o 12, podobno uszykował dla mnie coś bardzo wyjątkowego. Mam nadzieję, że dzięki temu mój umysł trochę ochłonie...

*

-O! Kogo ja widzę! Moje ulubione sąsiadki! -Zaczepił nas przed apartamentowcem radosny Baekhyun, mieszkał razem z Chanyeolem tuż obok nas. Czasami zastanawiałam się czy oni przypadkiem nie są kimś więcej niż przyjaciółmi, ale nie wnikałam w to, nie chciałam ich przypadkiem urazić czy coś. Są mniej więcej w podobnym wieku, co ja i Amber, więc na prawdę dobrze się dogadujemy, czasami przychodzimy do siebie i oglądamy razem jakieś filmy albo gramy w gry na konsoli, ale tak właściwie to nie wiem o nich za dużo, żako mówią coś o swoich prywatnych sprawach, a ja nie jestem zbyt dociekliwą osobą, uważam, że jak ktoś będzie chciał to sam zacznie opowiadać i nic na siłę.
-I wzajemnie! To znaczy ulubieni sąsiedzi, żeby nie było, że sąsiadki
bo moją ulubioną i tak jest pani Kim. -Wybuchnęliśmy śmiechem. No, co? Piecze przepyszne ciasta i w ogóle przepysznie gotuje, sama często nam przynosi jakieś przekąski. Gdyby nie ona pewnie byłabym chudsza, z co najmniej 5 kg.
-Dobrze, że was widzę! -Powiedział Chanyeol. -Dzisiaj wieczorem urządzamy skromne przyjęcie. Musicie przyjść! Przyjdziecie, prawda? Nawet nie mówcie „nie”. -Zagroził wiecznie uśmiechnięty. Jeszcze nigdy nie widziałam go smutnego albo wkurzonego, też chciałabym mieć takie pozytywne nastawienie jak on.
-No jasne, że przyjdziemy! -Odpowiedziała Amber. Ona na prawdę lubiła imprezować! Zresztą ja też, mogłam wtedy na chwile zapomnieć o ewentualnych problemach.
-I o to chodzi! Już was dłużej nie zatrzymujemy, bo musimy uciekać. Baek będzie piekł ciasto! Trzymajcie za niego kciuki! -Powiedział uciekający już Chanyeol. Fajni ludzie.

*

Zanim jednak poszłyśmy do pracy, wstąpiłyśmy na śniadanie znów do Bubble Tea. Chyba wyrobimy sobie taki zwyczaj chodzenia tam codziennie rano. Bardzo mnie to odprężało, a w tle zawsze leciała jakaś przyjemna muzyka. Tym razem jednak zamiast Luny, zastałyśmy tam Krystal. Cieszyłam się z tego powodu, dawno nie miałam okazji dłużej z nią porozmawiać, stęskniłam się za nią. Niby byłyśmy wczoraj razem w klubie, ale to nie to samo.
-Sulli! Amber! -Przywitała nas gorącym uśmiechem. -Co wam podać?
-Dwie czekoladowe tarty z orzechami -Tak, tak słodkości na śniadanie, to dodaje mi energii i pozytywnego nastawienia do życia, a Amber… Ona zawsze
ufa mi w tych sprawach, zje wszystko, co jej pod nos podsunę. -I dwie
bubble tea o smaku bananowym.
-Krystal, słyszałam, że spodobał ci się ten chłopak ze sklepu z płytami. -Zagadnęła ją Amber.
-O! A wy skąd wiecie? Luna znowu wszystkim wygadała? Ehh... Nieważne. I tak bym wam pewnie powiedziała. Jest strasznie uroczy i kochany i ma tak wspaniały gust muzyczny. Przez niego słucham dziesięć razy więcej muzyki.
-A ile on tak właściwie ma lat? -Przerwałam jej.
-No, ponad 22 lata. -Odparła w ogóle nie widząc problemu.
-To trochę dużo jak na ciebie. -Powiedziałam troskliwie. 
-Nie przeszkadza mi to, 5 lat to nie jest tak duża różnica. Między niektórymi parami jest 10 albo 15 lat różnicy i są bardzo szczęśliwi. -Odparła z uśmiechem. -Nie martw się Sulli. Ja na prawdę dobrze się z nim dogaduję.
-Noo, dobrze. -Dałam za wygraną. -Ale bądź ostrożna i nie rób żadnych głupstw.
-Sulli, mówisz jak moja matka, a przecież jesteś tylko rok starsza. -Roześmiała się dźwięcznie. -Dobra koniec o mnie, powiedzcie, co się u was dzieje, wy mi nic o sobie nie mówicie! Zauważyłam, że wczoraj jakiś dwóch przystojniaków cię zaczepiło. -Wskazała na mnie. 
-Aa, ci. -Powiedziałam bezinteresownie. -Jeden był pijany, nie wiedział co robi, a drugi go tylko odciągnął.
-Przecież widziałam jak patrzałaś na tego trzeźwego! Spodobał ci się pewnie, co? -Ajśś, Krystal, wszystkich by od razu ze sobą swatała. –Na pewno ci się spodobał.
Amber patrzyła na nas ciekawskim wzrokiem. Ehh, i co ja mam robić?
Powiedzieć im wszystko? Amber i tak już się pewnie domyśla, o co i o kogo chodzi.
-Muszę przyznać, że jest zabójczo przystojny, ale nawet, jeśli to nie wiem, jaki ma numer telefonu, gdzie mieszka, gdzie go spotkać i wgl ja nic o nim nie wiem. -Skłamałam, sama nie wiem, czemu. Wczoraj wyciągnęłam od Jong Ina wystarczająco dużo informacji.
-A ja słyszałam, że na tego przystojniaka mówią Lay i jest tancerzem w tym klubie. -Wtrąciła zadowolona z siebie Amber. -To nie jest przypadkiem ten sam, co wczoraj rano omal cię nie zabił?
-Zabił? -Spytała zaciekawiona Krystal.
-A to nic wielkiego, prawie na mnie wpadł, jak jechał na deskorolce. A tak właściwie to skąd ty to wiesz Amber?
-Twój brat mi powiedział. -Odparła wciąż zadowolona. Ehh, ten głupi dzieciak. Niech to ja go tylko dorwę.
-Czyli wiemy już gdzie go szukać! W piątek pójdziemy tam i go poszukamy! -Krystal już zaplanowała wszystko, pewnie nawet już wyobraża sobie nasz ślub.
-Zgoda! -Zdecydowała za mnie Amber. Co się stało z jej opinią na jego temat? Gdzie się podziało 'zadufany w sobie dzieciak’, ‘to zły materiał na ojca'?
-Ale wiecie, co on chyba nie przepada za dziewczynami. 
-Co ty gadasz Sulli? O tym też słyszałam i Sehun mi powiedział, że to nie jest prawda, bo sam próbował go poderwać i też go spławił, więc pewnie coś innego jest na rzeczy, a twojemu urokowi na pewno się nie oprze.
-No dobrze, dobrze. -Zgodziłam się w końcu. Może faktycznie to był dobry pomysł.

Ja i Amber pracowałyśmy na dwóch różnych stanowiskach. Ona zwykle była kierowcą na różnych misjach, a ja zawsze dostawałam super ważne zlecenia typu pójdź po kawę, zrób ksero albo wyślij e-maila. Dlatego dzisiaj byłam podekscytowana, że w końcu zrobię coś ciekawszego.
-Minho! -Przywitałam mojego szefa z uśmiechem, ale jego twarz na to przywitanie przybrała grymys niezadowolenia.
-Aaa! To znaczy, dzień dobry szefie. -Skłoniłam się lekko. Rozbawiło mnie to, bo zwykle mówimy do siebie nieformalnie, ale dzisiaj jest ten dzień, kiedy Minho ma potrzebę podniesienia swojego ego.
-Proszę usiądź Sulli. Zapewne jesteś ciekawa, co dla ciebie przygotowałem.
-Bardzo. -Przerwałam mu szczerze zaciekawiona.
-A, więc! Naszym obecnym celem jest syn bogatego prezesa chińskiej firmy. Będziesz miała za zadanie wzbudzić w nim zaufanie, omamienie go, sprawienie że ci zaufa, może cię nawet polubić, nieważne. Ważne żebyś zdołała jak najbardziej wsiąknąć w jego życie, zdobyła jak najwięcej informacji o nim. Musimy stwierdzić jak bardzo jest wartościowy i czy opłaca się go porywać. Wydaję mi się, że na pewno się opłaca, ale trzeba najpierw wszystkiego dowiedzieć. Sądzę, że podołasz temu zadaniu, prawda? 
-Tak, oczywiście. Postaram się jak mogę. Podobno mój urok osobisty podziała na każdego. -Rozbawiłam nas tym stwierdzeniem, ale Amber sama mi to wpoiła, więc to chyba prawda.
-Właśnie tak. Chłopak nazywa się Zhang Yixing ma 22 lata, pracuję, jako tancerz w klubie „Dance Machine” pod pseudonimem Lay. -Podał mi jego zdjęcia. Patrzyłam na nie kompletnie oszołomiona. Zhang Yixing? Lay?! To mi się chyba tylko śni. 
-Reszty dowiesz się już sama. -Dodał wstając i kierując nas do wyjścia. -Pamiętaj tylko, że to bardzo odpowiedzialne zadanie, liczę na ciebie. Powodzenia! 
I już sobie poszedł. Tak po prostu. A ja stałam przed biurowcem jak wryta w chodnik. Czemu akurat mi się trafiło?! Kiedy pierwszy raz w życiu jestem zdolna coś do kogoś poczuć zostało mi to zakazane...

*


O tym, jakie zlecenie dostałam w pracy jeszcze nikomu nie mówiłam. Sama muszę oswoić się z tą myślą. Ciekawe tylko, co trafiło się Amber…
Cieszyłam się jak małe dziecko przez to, że wreszcie wychodzimy na przyjęcie do Baekhyuna i Chanyeola, oni zawsze poprawiają mi humor. Mam tylko nadzieję, że nie zaprosili zbyt dużo osób, jednak sądząc po hałasie zza ich drzwi frontowych mogłam się już spodziewać połowy miasta. 
PUK PUK
-Już biegnę cukiereczki! -Dało się usłyszeć przebijający przez głośną muzykę głos Baekhyuna.
-O! Moje ulubione sąsiadki! -Przywitał nas jego szczery uśmiech. -Wchodźcie, wchodźcie. Czujcie się jak u siebie w domu! -Zostawił nas w przedpokoju i pobiegł gdzieś na piętro mieszkania. Moje spekulacje na temat ilości gości okazały się błędne... Nie było tutaj połowy miasta, ale znaczna większość! 
-Skromne przyjęcie -Zacytowała chłopaków Amber.
-Taaak. O widzę Lune! -Pociągnęłam za sobą Amber i potuptałyśmy do barku z drinkami, przy którym siedziała Luna.
-O! Jesteście wreszcie! -Przywitała nas Luna. -Musicie kogoś poznać. -Wskazała na ciemnowłosego wysokiego chłopaka siedzącego tyłem. –To jest Tao. Poznajcie się. To jest Amber i Sulli. -Chłopak odwrócił się i przypatrywał nam się chwilę. Moje zaniki pamięci nie dawały mi spokoju. Chyba powinnam już go znać, ale nie pamiętam skąd... Nagle spojrzał na mnie rozszerzonymi oczami zaciekawiony.
-Ty! Sulli tak? -Wskazał nagle na mnie. -Tak strasznie Cię przepraszam! Wczoraj w klubie zachowałem się jak jakiś natręt. Przepraszam cię bardzo! -Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
-To wy się znacie? -Spytała nas zaciekawiona Luna. Amber jak zwykle już wszystko wiedziała, ale nie raczyła się odezwać ani słowem. 
-Wczoraj w klubie?  -Spytałam. To on mi wczoraj coś zrobił?
-Noo tak. Przy barze. Zacząłem cię o ile dobrze pamiętam, podrywać? -Wiedziałam! Wiedziałam, że powinnam go znać! Ale skoro on tu jest, to powinni być też jego przyjaciele. No to szykuje się wesoła noc...
-A! To! Nic nie szkodzi. Naprawdę drobiazg. Nie przejmuj się. -Odpowiedziałam. -Luna, a gdzie Krystal? Muszę z nią porozmawiać.

*



-Pamiętasz o tych dwóch, którzy mnie wczoraj zaczepiali przy barze?
-O! Coś z Layem? Spotkałaś go?
-Nie. Laya nie, ale za to spotkałam tego drugiego, Tao.
-Tao? I co z nim?
-Zakolegował się z Luną, przed chwilą go gdzieś tutaj widziałam. Przeprosił mnie za swoje wczorajsze zachowanie. Ale ja nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Chodzi o to, że skoro jest tutaj Tao, to Lay pewnie też! Co ja mam teraz zrobić?
-No jak to, co? Poszukaj go i zagadaj jakoś! Musisz go poznać! No już! Szukaj!
Ehh, ona wcale mi nie pomogła. Zagadać? Żeby to jeszcze było takie łatwe... Niestety wszyscy zajęli się sobą, Krystal od razu popędziła do słodkiego blondynka imieniem Luhan, Luna zagadywała Tao, swoją drogą pewnie wpadł jej w oko, muszę z nią później o tym porozmawiać, a Amber właśnie wygrywała w konkurencji „kto szybciej wypije piwo". Nie miałam większego wyboru, mogłam wracać do domu, albo zostać tutaj i zacząć pracować albo zająć się sprawami osobistymi... Po kilku minutach szukania znalazłam go - siedzącego na kanapie, zajętego żwawą konwersacją ze śliczną blondynką... No to pięknie! Zdenerwowałam się! Powinnam tam podejść i im "niegrzecznie przerwać"! Jak ona może tak na niego patrzeć?!  To ja powinnam tam siedzieć! Ehh...Sulli, kogo ty oszukujesz? On by nigdy tak na ciebie nie spojrzał... Poszłam do kuchni porozpaczać. Tam było pusto i względnie cicho. Widząc stertę naczyń w zlewie nie mogłam na to patrzeć i zaczęłam je zmywać. Nie przepadam za tym zajęciem tak jak większość ludzi, ale jest jeden plus - można się uspokoić i spokojnie pomyśleć. I co ja mam z tobą zrobić Lay? Powiedzieć ci, że to ja cię zarezerwowałam, jesteś mój, żadnej innej dziewczynie nie wolno tak na ciebie patrzeć i tak z tobą rozmawiać? Niee, to głupie. 
-Są w tym domu jakieś jabłka? Albo, chociaż inne owoce? -Z moich rozmyślań wyrwał mnie czyjś słodki, ale głęboki i męski głos. 
-Aa, yyy, tak, powinny być w szafce nad ekspresem do kawy. -Nie odwracając się nawet od zlewu odpowiedziałam. Zawsze mnie ciekawiło, czemu oni chowają owoce do szafki? Normalni ludzie trzymają je na wierzchu...
-Ty tu sprzątasz? Zostałaś sprzątaczką? Nie spodziewałem się po tobie Jin-Ri.
-Nie jestem sprzątaczką. -Odpowiedziałam i powoli zaczęłam się odwracać wycierając ręce w ręcznik. -Ja po prostu tylko... –Zatkało mnie, nie potrafiłam już wydukać żadnego słowa i patrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami - na Laya.
-Skoro nie jesteś sprzątaczką to, dlaczego myłaś naczynia? Zresztą, nieważne. Dzięki za wyjawienie kryjówki na owoce! -Zaczął jeść jabłko i wyszedł. Rozmawiał ze mną jakbyśmy byli starymi kumplami. Niesamowite... Ale chwila! Czy on powiedział do mnie Jin-Ri?! Skąd on znał moje imię?!

*

Chciałam go wtedy zatrzymać wypytać go i powiedzieć mu o wszystkim, co mnie ostatnio nurtuję, ale do kuchni wbiegła Luna i twierdziła, że natychmiast musi mi coś pokazać, więc poszłam za nią, chociaż zgaduję, że jest to mniej ważne niż to, co chciałam zrobić.
-O co chodzi Luna? Dlaczego idziemy do mojego mieszkania? 
-Zaraz się dowiesz! -Odpowiedziała mi przepełniona radością. Weszłyśmy do mieszkania, a moim oczom ukazała się wysoka, długowłosa, śliczna dziewczyna kilka lat starsza ode mnie.
-Victoria! -Podbiegłam ją uściskać. Nie widziałam jej jakieś milion lat! No, może 5. Kiedy byłam mała Victoria często się ze mną bawiła i kiedy była taka potrzeba to nawet opiekowała się mną, chociaż aż tak dużej różnicy wieku między nami nie było, ale ona zawsze była bardzo odpowiedzialna, więc moi rodzice bardzo ją polubili i zaufali jej. Sami też często się nią opiekowali, ponieważ jej rodzice rozwiedli się, kiedy miała może 4 lata była tylko pod opieką ojca, ale go całymi dniami nie było w domu z powodu pracy. Niestety po śmierci moich rodziców nie widywałyśmy się już tak często.
-Sulli! Jak ja się ze tobą stęskniłam! Luna, nie patrz tak na mnie, za tobą też! -Przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Czemu tak długo cię nie było? -Spytałam.
-Praca, praca, praca. Mój ojciec chciałby żebym tylko pracowała i odniosła jak największą karierę, dlatego z miesięcznych odwiedzin go w Chinach przeciągnęło się na 5 lat. Przepraszam, wiem, że za rzadko do ciebie pisałam. -Poczochrała mnie czule po włosach. -Teraz już tak łatwo się mnie nie pozbędziecie, bo przeniosłam się z pracą do Seulu!
-Nawet nie wiesz jak się cieszę! Szkoda, że nie uprzedziłaś mnie, że wracasz. Odebrałabym cię z lotniska!
-Nie przejmuj się Sulli, miałam naprawdę przystojnego kierowcę w taksówce. -Roześmiałyśmy się wszystkie. 
-Czekaj chwilkę, muszę ci coś pokazać! -Poszperałam chwilę i wyjęłam przedmiot mojej dumy, z szafki wyleciało mi kilka kartek, ehh, zaraz to posprzątam. -Popatrz! Świadectwo ukończenia szkoły! Z wyróżnieniem! Byłam jedną z najlepszych w moim roczniku. -Powiedziałam z dumą. Victoria jednak zamiast świadectwu przyglądała się kartką leżącym na podłodze.
-Sulli, czy to są zdjęcia mojego brata? Ty... Ty umawiasz się z nim?! -Wzięła jedną z kartek i zaczęła się jej przyglądać. To było zdjęcie Laya.

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Dziękuję Nee - chan, Krisus. i nowej(w obserwatorach) Zolo, za to, że dołączyłyście do obserwatorów i mam nadzieję, że z chęcią czytacie to opowiadanie. Dziękuję przede wszystkim Nee - chan i Krisus. za zostawienie tutaj komentarzy i danie cennych rad. :) Zresztą dziękuję wam wszystkim, którzy macie ochotę czytać to opowiadanie! Zapraszam was wszystkich do komentowania, to naprawdę motywuje! :)
Pozdrawiam! <3


środa, 4 września 2013

Red Orchid: Part 1

Tytuł: Red Orchid
Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 1-?
Długość: 2355 słów
Paring: Niespodzianka
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Uwagi: Możliwe wystąpienie przekleństw.


░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░


 Nie pamiętam, kiedy ostatnio marzec był tak ciepły i słoneczny. Wiosna w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie. Uwielbiam tą porę roku. Wszystko buzi się do życia, drzewa stają się coraz bardziej zielone, ptaki swoim słodkim śpiewem nie dają mi spać już od 5 rano, a miłość... Ta cholernie przesłodzona miłość jest wyczuwalna w powietrzu coraz bardziej - to chyba jedyny minus wiosny. Nie znoszę patrzeć na gruchające po kątach pary. Przyprawia mnie to o mdłości. Nie to, żebym była zazdrosna. A nigdy w życiu. Może nie rozumiem miłości, może nigdy nie byłam zakochana. Po prostu tego nie rozumiem i nie chce zrozumieć. To jest chore.
-Jin-Ri! Wstawaj, bo znowu się spóźnimy! Chyba nie chcesz żeby twój przystojny szef w końcu się wkurzył? - Z moich cudownych rozmyślań wyrwała mnie Amber. Współlokatorka, najlepsza przyjaciółka, współpracownica, mentalnie siostra i współ, kto tam wie, co jeszcze.
-Przecież nie śpię Amber!
-No to rusz tyłek i idź się umyj.
Ehh ta przyjemniacka Amber. Czyżby kolejny raz w tym tygodniu zbliżała jej się miesiączka?  Chyba jednak wolę nie wiedzieć.
Podreptałam do łazienki, uszykowałam się do wyjścia i czekałam już tylko na Amber.
-No Amber! Wychodzimy!
-Czekaj, czekaj, a śniadanie? - Wymamrotała do mnie przeżuwając swoje ulubione żelki.
-Zjemy u Sun-Young, a po za tym ty już chyba swoje zjadłaś. – Odparłam zadowolona z siebie.


*

-Ooh! Naprawdę! 8 Rano, a tu już tyle zbędnych ludzi na ulicy!
-Seul Sulli, Seul. Tu ich nigdy nie będzie brakować. I zaskoczę cię, będzie ich tylko cooraz więcej!
-Tak, tak, a może zlecimy komuś, aby wyeliminował kilka takich oto zbędnych istnień, żeby dało się, chociaż chodnikiem spokojnie przejść?
Ktoś złośliwie przystojny jechał z zawrotną prędkością na deskorolce w moją stronę. Właśnie w moją. On na pewno jedzie tu właśnie po to żeby powiedzieć mi swoim pięknym głosem 'cześć' i bliżej mnie poznać. Bo w końcu on już wie jakby uroczo wyglądały nasze dzieci i...
-Hej! Właśnie przerwałaś mi wyobrażać sobie jak uroczo wyglądałyby nasze dzieci! - No nie rozumiem jak można mnie wyrwać z tak pięknego stanu. To jest miłość? Jeśli tak to chyba zaczynam to rozumieć...
-Jakie nasze dzieci?! Sulli ja nie zamierzam mieć z tobą dzieci!
-Oj nie mówię o tobie! Mówię o tym aniele, który właśnie do mnie jechał, a ty mnie od niego odepchnęłaś!
-Jakim aniele?! Jeśli mówisz o tym zadufanym w sobie dzieciaku, to niezły materiał na ojca swoich przyszłych dzieci wybrałaś. Bo gdybym cię nie odepchnęła na bok to pewnie właśnie by cię przejechał!
-Przejechałby? Na pewno niee. Ale piękny był, prawda? - Popatrzyła na mnie jak na kogoś, kto powinien się leczyć w psychiatryku. Pewnie powiedziałabym jej jeszcze, co w nim jest takiego cudownego, czego ona nie wiem, czemu w ogóle nie zauważyła, ale już dotarłyśmy do sklepu z Bubble Tea, w którym pracowała Sun-Young i dorywczo Soo Jung. Soo Jung pracowała tam dorywczo tylko, dlatego ponieważ jeszcze chodziła do liceum, ehh, biedna.
-Jin-Ri! Amber! Co wy tu robicie o tej godzinie? Nie śpicie jeszcze? Uh, wasze życie towarzyskie chyba ostatnio nie kwitnie, co? – Słodka Sun-Young, gdyby nie jej kipiąca z twarzy radość uznałabym, że jest złośliwa.
-Stwierdziłam, że już dawno się nie widziałyśmy, więc postanowiłam, że zjemy tu dzisiaj śniadanie. - Odparłam z chyba równie sympatycznym uśmiechem, jaki ona miała na twarzy. -Podasz nam dwa maślane rogale i dwie bubble tea o smaku mango?
-Jasne, siadajcie, zaraz do was przyjdę.


*

Sklep Bubble Tea był mały, ale przytulny. Ściany były pokryte farbą w odcieniu pudrowego różu, a w reszcie wystroju dominował błękit oraz jasne drewno.
-Wczoraj przyszedł tutaj mój szef!
-Co w tym zaskakującego Sun-Young? W końcu to jego sklep.
-Nie chodzi mi o to Jin-Ri, że tylko przyszedł, ale o to, że przyszedł z chłopakiem!
-Z chłopakiem?! - Wybałuszyłam na nią oczy jakby powiedziała mi, że lata w tym roku nie będzie.
-Może to tylko kolega?
-Nie wydaje mi się Amber. Jeszcze nie widziałam takiej dzikiej radości w oczach Donghae, kiedy na kogoś patrzy. Facet rzeczywiście jest strasznie przystojny i seksowny, ale nie wydaje mi się żeby tak spoglądali na siebie koledzy.
-Kim jest ten facet? - Dopytywałam się Luny przepełniona ciekawością.
Kto by pomyślał, Donghae - jeden z największych podrywaczy w Seulu, okazuje się być gejem.
-Chyba ma na imię Eunhyuk. Na prawdę miły facet, może gdyby Donghae się już nim nie zajął to ja bym się za niego zabrała. Soo Jung powiedziała, że musi być modelem, albo jakimś aktorem.
-A tak właściwie gdzie jest Krystal? Nie powinna już zacząć swojej zmiany?
-Dzisiaj zamiast przyjść do pracy wybrała pójście do sklepu z płytami i gapienie się na sprzedawcę.
-Czekaj, czekaj, czy tam nie pracuje ten cały Luhan? - Obie z Luną spojrzałyśmy na Amber pytającym wzrokiem. Luhan? Jaki Luhan? Dlaczego ona zna jakiegoś Luhana, a ja nie? -No ten chłopak, który przyjaźni się z przyjacielem twojego brata Sehunem.
-Taki śliczny, słodki blondynek? - Spytałam Amber.
-Dokładnie ten.
-Ale przecież on jest 5 lat starszy od Krystal! Czy to nie za dużo?
-Sulli przecież w miłości wiek nie gra roli! - A ta znowu o tej pięknej miłości. Już chciałam jej powiedzieć coś o tej miłości, ale poczułam, że ktoś do mnie dzwoni. Zastrzeżony. Szef? Wstałam szybko od stolika i poszłam odebrać na zewnątrz, nie chciałam, żeby Luna dowiedziała się gdzie pracuje. Wiele razy chciałam jej o tym powiedzieć, wręcz wykrzyczeć. Po za Amber to ona jest mi najbliższa. Nigdy nie chciałam jej okłamywać.
-Halo?
-Jin-Ri! W końcu odebrałaś! Co robisz? Jesteś zajęta? Bo... – Jednak zamiast szefa usłyszałam mojego brata, głupi dzieciak.
-Jong In!! Ty durniu! Czemu do mnie dzwonisz z zastrzeżonego?! Wiesz jak się wystraszyłam?!
-Nie krzycz na mnie! To nie moja wina tylko Sehuna! On zapomniał zmienić ustawienia!
-Znowu dzwoniliście do przypadkowych ludzi i robiliście sobie z nich żarty? Kiedy wy w końcu dorośniecie?! -  Mimo, że Jong In był w tym samym wieku, co ja, właściwie to był nawet moim bliźniakiem… Widzi ktoś jakieś podobieństwo? Ja ani trochę. Zachowywał się jakby był jakieś 5 lat młodszy.
-Przepraszam, nie krzycz już na mnie, nie po to dzwonię.
-No to, o co chodzi?
-Chciałem żebyś przyszła dzisiaj z dziewczynami do mojego klubu.
-Nie twojego, tylko Suho. Po co?
-Niespodzianka! Bądźcie o 8 wieczorem!
Ehh, głupi dzieciak. Poszłam przekazać Lunie i Amber tą radosną nowinę i wyciągnęłam Amber do pracy, bo znowu się spóźnimy.


*

Biurowiec, w którym najczęściej pracowałam znajdywało niedaleko dzielnicy
Gangnam. Pełno tam podejrzanych typów. Na szczęście przez to, że jestem z Amber nikt nas nigdy nie zaczepia. Od progu zauważyłam już Key, uroczy blondyn z zabójczym spojrzeniem, znowu kręci się z jakąś laską. Zanim zdążyłam do nich podejść ślicznotka już gdzieś uciekła, biedna... Pewnie za jakieś 2 dni Key znajdzie sobie inną.
-Key! Znowu masz inną dziewczynę! Jak ci nie wstyd?
-Yaah! To nie dziewczyna, to Taemin, jest tu nowy. Już się polubili z szefem. Radzę ci brać się do roboty Sulli. Twoja pozycja jest zagrożona! - Key aż się przejął. Więc ten Taemin ma być nowym pupilkiem szefa? Nigdy w życiu! To moje stanowisko.
-Przecież wiesz, że Sulli na to tak łatwo na to nie pozwoli. -Wtrąciła rozbawiona naszą powagą Amber. Ona nigdy nie była fanką naszego szefa, zawsze drażnił ją jego nieschodzący z twarzy przesadzony uśmiech, żabie oczy i w ogóle to, że jest przystojny. Zawsze uważała, że przystojni faceci są strasznie zadufani w sobie.
Nim się obejrzałyśmy już stałyśmy w biurze naszego szefa – Choi Minho. Jest dla mnie jak starszy brat, bardzo go lubię i świetnie się z nim dogaduję, ale on chyba lubi mnie ciut bardziej... Szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło, ważne, że z tego powodu dostaję najłatwiejszą robotę, więcej dni wolnych i premie do wypłaty.
-Sulli! Amber! Jak miło, że już jesteście! - Gdyby nie inni ludzie dookoła niego, pewnie już by do nas podbiegł i wyściskał tak jakby nas, z co najmniej 10 lat nie widział. -Mam dla was dobre wieści! Dzisiaj macie wolne, możecie iść do domu. Ostatnio nie ma dla was za dużo roboty, ale nie martwcie się na jutro przygotuje wam coś nowego i trudniejszego niż dotychczas - Odparł z wciąż widocznym uśmiechem na twarzy.
-No to do zobaczenia jutro Minho!


*

Zapomniałam jak bardzo lubiłam chodzić do takich miejsc jak to, pełno kolorowych świateł, głośna muzyka. Tak dawno nie zatracałam się w tańcu. To jest dopiero miłość! Na prawdę cieszę się, że Jong In wyciągnął mnie pod jakimś głupim pretekstem z domu. Chociaż raz robi coś pożytecznego. Amber, Krystal i Luna też się cieszą, ale one chyba po prostu lubią poznawać nowych ludzi i wlewać w siebie kolorowe drinki.
-Jong In, tak właściwie to, czemu kazałeś nam tu przyjść? –Spytałam się go po kilku już przetańczonych piosenkach, zupełnie wyleciało mi z głowy, że jestem tu dzięki jemu.
-Tak po prostu. Ostatnio cię prawie wgl nie widuje, tylko pracujesz, a po za tym chyba powinnaś poznać w końcu jakiegoś chłopaka czy tam kogoś. Czasami mam wrażenie, że ty już wzięłaś ślub z Amber i nikogo więcej nie potrzebujesz.
-Aww! Jakie to słodkie! Ty się o mnie troszczysz! –Powiedziałam sarkastycznie i przytuliłam go mocno. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Czemu się śmiejesz? Ja mówię bardzo poważnie! -Odpowiedział dumnie Jong In.
-No już dobrze braciszku. -Poczochrałam go czule po jego błyszczących brązowych włosach. Jak on to robi, że jego włosy wyglądają tak dobrze? -Obiecuje, że dzisiaj zaszaleje i będę tańczyć więcej niż zwykle! Ale co do chłopaków to... No nie liczyłabym na za dużo. Dobrze mi samej, ewentualnie z Amber. -Oboje zaczęliśmy się z tego śmiać, chociaż to czysta prawda. Nie chcę się z nikim związywać, to za dużo odpowiedzialności, ponadto miłość jest chora, człowiek nie myśli racjonalnie i głupieje. Na co mi to?
Wypiłam pół drinka zaserwowanego przez Jong Ina, kiedy w klubie coś zaczęło się dziać. Główne światła zgasły, była delikatnie oświetlona tylko scena, na której rysowała się sylwetka jakiejś postaci. Miałam wrażanie, że sylwetkę tej osoby już skądś znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Muzyka zaczęła rozbrzmiewać w głośnikach, a tajemnicza postać zaczęła się zmysłowo poruszać. Ten ktoś był na prawdę świetny, dawno nie widziałam żeby ktoś tak cudownie się poruszał. To było jak magia. Nie dawało mi spokoju to, że skądś kojarzę tą osobę. Światła podczas refrenu piosenki zaczęły robić się coraz jaśniejsze, a twarz tej osoby zaczęła robić się coraz wyraźniejsza. Brązowe włosy, grzywka delikatnie opadająca na czoło, pełne usta, zmysłowe spojrzenie i tak słodkie dołeczki w policzkach. Był jak anioł, ten anioł, który niemalże przejechał mnie dzisiaj rano na deskorolce. Patrzałam w niego jak zaczarowana, nie mogłam oderwać od niego wzroku jeszcze długi czas po tym jak zszedł ze sceny. Z amoku oderwał mnie Jong In, który powiedział mi, że chyba się trochę ślinie. Boże, kim jest ten człowiek, że wprawia mnie w tak dziwny stan?
-Kai -rzadko do niego tak mówiłam, zdarzało się to zwykle w tedy, gdy czegoś od niego chciałam. Od razu połapał się w sytuacji i słuchał już nieco bardziej uważnie. - Kai, kim był ten chłopak, który właśnie tam tańczył?
-To był siostrzyczko Lay, tańczy tu kilka razy w tygodniu, Suho go zatrudnił. Laski go uwielbiają, dzięki niemu nasze obroty trochę się powiększyły i widzę, że ty też dołączyłaś do jego fanklubu, co? -Zapytał rozbawiony moją zaintrygowaną miną. Chciałam wiedzieć o nim tyle rzeczy! Takie krępujące... Jong In będzie miał ze mnie taki ubaw. Ale chyba zaryzykuję.
-Nie jestem w żadnym fanklubie! -Zaprzeczyłam i była to prawda, nie chcę być jego fanką, chce być kimś bliższym. Przyjaciółką? No może być. Tak na początek. -Wiesz o nim coś więcej?
-Przychodzi tu zwykle z tamtymi dwoma, Kris i Tao -Wskazał na wysokich chińczyków, przyznam, że mogli być na prawdę przystojni i seksowni, gdyby nie fakt, że byli już nieźle wstawieni i kleiły się do nich jakieś laleczki. -Cała trójka przyjechała tu niedawno z Chin, Kris jest jakimś starym przyjacielem Suho. Wszyscy są obrzydliwie bogaci gdyż ich ojcowie prowadzą jedne z największych firm w Azji. Kris i Tao jak widzisz lubią się ostro zabawić, natomiast Laya nie kręcą takie rzeczy, on chyba w ogóle jakoś nie lubi dziewczyn, czasami niektórzy spekulują, że może być gejem, ale jak dla mnie to, to nie jest prawda. Coś jeszcze? -Tak dużo chciałam jeszcze o nim wiedzieć, ale uznałam, że dowiem się tego sama.
-To mi chyba wystarczy. -Odparłam z uśmiechem. -My tu gadu gadu, a ty masz przecież tyle roboty! Patrz na Sehuna, chyba już nie wyrabia z zamówieniami.
Nie wiem jak długo później tańczyłam, co jakiś czas zerkałam na Laya, za każdym razem widziałam tylko jak był zaczytany w jakiejś książce. Jak tutaj można tak spokojnie czytać? Kilka razy chciałam do niego podejść i o coś głupiego się zapytać, np. Co czyta, albo, która godzina, żeby tylko usłyszeć jego głos i zobaczyć jego uśmiech i oczy z bliska, ale moje głupie nogi odmawiały posłuszeństwa. Moje nieskoordynowane ruchy wtedy musiały wyglądać naprawdę komicznie. Nawet Amber zauważyła, że moje ruchy dzisiaj są nadzwyczaj oryginalne, nie wiem czy powinnam zrozumieć to, jako komplement? Zrezygnowana moim brakiem odwagi poszłam znowu do baru, żeby po użalać się Jong Inowi, co, jak co, ale słuchać to on potrafił. Usiadłam już przy barze i zaczęłam sączyć kolejnego drinka, kiedy poczułam czyjąś obecność tuż za mną. Przez chwilę nawet miałam chorą nadzieje, że to Lay, ale gdy się odwróciłam zauważyłam - Tao. Czego on mógł niby ode mnie chcieć? Czyżby tamte laleczki już mu się znudziły i szukał kolejnych samotnych i zdesperowanych?
-Nad czym tak rozmyślasz w samotności ślicznotko? -Chyba miałam rację. -Może masz ochotę na jeden taniec ze mną? Ewentualnie dwa albo pięć. Patrzyłem na ciebie. Taak seksownie tańczyłaś ślicznotko! –Chłopak zbliżał się do mnie coraz bardziej, a we mnie coraz bardziej się gotowało. Jak ja nie cierpię pijanych podrywaczy!
-Chyba nie jestem zainteresowana i...
Chciałam trochę urazić jego wysoko postawione ego, ale ktoś mi się wtrącił.
-Tao, przestań podrywać każdą lepszą dziewczynę zajmij się kimś, kto bardziej pasuje do twojego poziomu. -To był Lay. Zaraz, czekaj, cofnij. Lay?! Co on niby tam robił? On mówił o mnie? Że co? Że niby ja nie pasuję do jego poziomu, bo co? Bo nie mam ojca, który prowadziłby jedną z największych firm w Azji? Bo nie mam wejściówki do strefy dla VIPów? On naprawdę właśnie to o mnie myślał? To były najgorsze słowa, które mogłam wtedy usłyszeć.

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░


niedziela, 1 września 2013

Red Orchid: Prolog

Tytuł: Red Orchid
Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 0(prolog)-?
Długość: 335 słów
Paring: Niespodzianka
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Uwagi: Możliwe wystąpienie przekleństw.



░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░


Pieniądze, pieniądze. Świat jest pełen pieniędzy. Zamknęłam się w ich kręgu. Czym jest teraz mój umysł? 
Nigdy nie miałam ich dużo, zawsze pragnęłam mieć ich miliony. No i teraz mam. Może nie miliony, ale i tak pokaźną sumkę. Mieszkam w luksusowym apartamencie, pełnym drogiego sprzętu, storczyków... Kocham storczyki. Są piękne, delikatne i pachną... Pachną jak moja mama. Ona też je kochała. Czy to, dlatego, że też kojarzyły jej się z jej matką? Nie wiem, nigdy nie zdążyłam jej się o to spytać - zmarła jak miałam 5 lat. 
Było późno, pewnie już po północy, do naszego mieszkania zaczął się ktoś dobijać. Jeden mężczyzna? Dwóch? Pięciu? Może nawet dziesięciu. Moja mama im w końcu otworzyła. Był wśród nich mój tatuś. Wtedy był moim tatusiem. Teraz, kim jest? Nie chce o nim myśleć jak o kimś wtedy mi najbliższym. On ją wtedy zabił. Kazali mu, ale to nie zmienia faktu, że zabił ją z zimną krwią. Patrzył na nią jakby nigdy jej nie znał, a przecież kochał ją, prawda? Byli ze sobą małżeństwem już 7 lat, szczęśliwych 7 lat. Zawsze byli ze sobą tacy szczęśliwi. Wyobrażałam sobie, że jak dorosnę to ze swoim mężem też będę taka szczęśliwa, będziemy mieli trójkę ślicznych dzieci. Więc dlaczego on ją tak po prostu zabił? Strzelił jej prosto w serce, a ona upadła na storczyki, które dzień wcześniej kupił jej mąż. Po chwili to już nie były białe storczyki, ani nawet różowe, były czerwone, przesiąknięte krwią, jej krwią. 
Co się stało z moim "tatusiem"? Tamci mężczyźni wyciągnęli go z mieszkania. Było słychać głosy: 
-Ciebie też to czeka.
Po chwili usłyszałam na dworze strzały, wiedziałam, że go zastrzelili. Oboje umarli przez to, że mieli długi. Ojciec brał pożyczki od mafii, nie spłacał ich, nie miał, z czego, więc tamci wyciągnęli konsekwencje.
W tamtym dniu obiecałam sobie, że jak dorosnę będę bogata, będzie mnie stać na wszystko, czego będę chciała. Znajdę sobie dobrze płatną prace i nigdy nie będę mieć długów jak moi rodzice. I znalazłam prace. Bardzo dobrze płatną prace. W mafii.

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░

Witam was wszystkich bardzo, bardzo serdecznie na blogu Affection Shock! Blogu poświęconemu fanfiction o gwiazdach k-popu. Jest to mój pierwszy taki blog i pierwsza próba pisania przeze mnie jakichkolwiek opowiadań, więc liczę na waszą wyrozumiałość oraz szczere opinie! :) Mam nadzieję, że znajdzie się, chociaż kilka osób, które będą miały ochotę przeczytać te opowiadania. Na pierwszy ogień idzie opowiadanie "Red Orchid". Szczegóły wkrótce!