środa, 4 września 2013

Red Orchid: Part 1

Tytuł: Red Orchid
Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 1-?
Długość: 2355 słów
Paring: Niespodzianka
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Uwagi: Możliwe wystąpienie przekleństw.


░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░


 Nie pamiętam, kiedy ostatnio marzec był tak ciepły i słoneczny. Wiosna w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie. Uwielbiam tą porę roku. Wszystko buzi się do życia, drzewa stają się coraz bardziej zielone, ptaki swoim słodkim śpiewem nie dają mi spać już od 5 rano, a miłość... Ta cholernie przesłodzona miłość jest wyczuwalna w powietrzu coraz bardziej - to chyba jedyny minus wiosny. Nie znoszę patrzeć na gruchające po kątach pary. Przyprawia mnie to o mdłości. Nie to, żebym była zazdrosna. A nigdy w życiu. Może nie rozumiem miłości, może nigdy nie byłam zakochana. Po prostu tego nie rozumiem i nie chce zrozumieć. To jest chore.
-Jin-Ri! Wstawaj, bo znowu się spóźnimy! Chyba nie chcesz żeby twój przystojny szef w końcu się wkurzył? - Z moich cudownych rozmyślań wyrwała mnie Amber. Współlokatorka, najlepsza przyjaciółka, współpracownica, mentalnie siostra i współ, kto tam wie, co jeszcze.
-Przecież nie śpię Amber!
-No to rusz tyłek i idź się umyj.
Ehh ta przyjemniacka Amber. Czyżby kolejny raz w tym tygodniu zbliżała jej się miesiączka?  Chyba jednak wolę nie wiedzieć.
Podreptałam do łazienki, uszykowałam się do wyjścia i czekałam już tylko na Amber.
-No Amber! Wychodzimy!
-Czekaj, czekaj, a śniadanie? - Wymamrotała do mnie przeżuwając swoje ulubione żelki.
-Zjemy u Sun-Young, a po za tym ty już chyba swoje zjadłaś. – Odparłam zadowolona z siebie.


*

-Ooh! Naprawdę! 8 Rano, a tu już tyle zbędnych ludzi na ulicy!
-Seul Sulli, Seul. Tu ich nigdy nie będzie brakować. I zaskoczę cię, będzie ich tylko cooraz więcej!
-Tak, tak, a może zlecimy komuś, aby wyeliminował kilka takich oto zbędnych istnień, żeby dało się, chociaż chodnikiem spokojnie przejść?
Ktoś złośliwie przystojny jechał z zawrotną prędkością na deskorolce w moją stronę. Właśnie w moją. On na pewno jedzie tu właśnie po to żeby powiedzieć mi swoim pięknym głosem 'cześć' i bliżej mnie poznać. Bo w końcu on już wie jakby uroczo wyglądały nasze dzieci i...
-Hej! Właśnie przerwałaś mi wyobrażać sobie jak uroczo wyglądałyby nasze dzieci! - No nie rozumiem jak można mnie wyrwać z tak pięknego stanu. To jest miłość? Jeśli tak to chyba zaczynam to rozumieć...
-Jakie nasze dzieci?! Sulli ja nie zamierzam mieć z tobą dzieci!
-Oj nie mówię o tobie! Mówię o tym aniele, który właśnie do mnie jechał, a ty mnie od niego odepchnęłaś!
-Jakim aniele?! Jeśli mówisz o tym zadufanym w sobie dzieciaku, to niezły materiał na ojca swoich przyszłych dzieci wybrałaś. Bo gdybym cię nie odepchnęła na bok to pewnie właśnie by cię przejechał!
-Przejechałby? Na pewno niee. Ale piękny był, prawda? - Popatrzyła na mnie jak na kogoś, kto powinien się leczyć w psychiatryku. Pewnie powiedziałabym jej jeszcze, co w nim jest takiego cudownego, czego ona nie wiem, czemu w ogóle nie zauważyła, ale już dotarłyśmy do sklepu z Bubble Tea, w którym pracowała Sun-Young i dorywczo Soo Jung. Soo Jung pracowała tam dorywczo tylko, dlatego ponieważ jeszcze chodziła do liceum, ehh, biedna.
-Jin-Ri! Amber! Co wy tu robicie o tej godzinie? Nie śpicie jeszcze? Uh, wasze życie towarzyskie chyba ostatnio nie kwitnie, co? – Słodka Sun-Young, gdyby nie jej kipiąca z twarzy radość uznałabym, że jest złośliwa.
-Stwierdziłam, że już dawno się nie widziałyśmy, więc postanowiłam, że zjemy tu dzisiaj śniadanie. - Odparłam z chyba równie sympatycznym uśmiechem, jaki ona miała na twarzy. -Podasz nam dwa maślane rogale i dwie bubble tea o smaku mango?
-Jasne, siadajcie, zaraz do was przyjdę.


*

Sklep Bubble Tea był mały, ale przytulny. Ściany były pokryte farbą w odcieniu pudrowego różu, a w reszcie wystroju dominował błękit oraz jasne drewno.
-Wczoraj przyszedł tutaj mój szef!
-Co w tym zaskakującego Sun-Young? W końcu to jego sklep.
-Nie chodzi mi o to Jin-Ri, że tylko przyszedł, ale o to, że przyszedł z chłopakiem!
-Z chłopakiem?! - Wybałuszyłam na nią oczy jakby powiedziała mi, że lata w tym roku nie będzie.
-Może to tylko kolega?
-Nie wydaje mi się Amber. Jeszcze nie widziałam takiej dzikiej radości w oczach Donghae, kiedy na kogoś patrzy. Facet rzeczywiście jest strasznie przystojny i seksowny, ale nie wydaje mi się żeby tak spoglądali na siebie koledzy.
-Kim jest ten facet? - Dopytywałam się Luny przepełniona ciekawością.
Kto by pomyślał, Donghae - jeden z największych podrywaczy w Seulu, okazuje się być gejem.
-Chyba ma na imię Eunhyuk. Na prawdę miły facet, może gdyby Donghae się już nim nie zajął to ja bym się za niego zabrała. Soo Jung powiedziała, że musi być modelem, albo jakimś aktorem.
-A tak właściwie gdzie jest Krystal? Nie powinna już zacząć swojej zmiany?
-Dzisiaj zamiast przyjść do pracy wybrała pójście do sklepu z płytami i gapienie się na sprzedawcę.
-Czekaj, czekaj, czy tam nie pracuje ten cały Luhan? - Obie z Luną spojrzałyśmy na Amber pytającym wzrokiem. Luhan? Jaki Luhan? Dlaczego ona zna jakiegoś Luhana, a ja nie? -No ten chłopak, który przyjaźni się z przyjacielem twojego brata Sehunem.
-Taki śliczny, słodki blondynek? - Spytałam Amber.
-Dokładnie ten.
-Ale przecież on jest 5 lat starszy od Krystal! Czy to nie za dużo?
-Sulli przecież w miłości wiek nie gra roli! - A ta znowu o tej pięknej miłości. Już chciałam jej powiedzieć coś o tej miłości, ale poczułam, że ktoś do mnie dzwoni. Zastrzeżony. Szef? Wstałam szybko od stolika i poszłam odebrać na zewnątrz, nie chciałam, żeby Luna dowiedziała się gdzie pracuje. Wiele razy chciałam jej o tym powiedzieć, wręcz wykrzyczeć. Po za Amber to ona jest mi najbliższa. Nigdy nie chciałam jej okłamywać.
-Halo?
-Jin-Ri! W końcu odebrałaś! Co robisz? Jesteś zajęta? Bo... – Jednak zamiast szefa usłyszałam mojego brata, głupi dzieciak.
-Jong In!! Ty durniu! Czemu do mnie dzwonisz z zastrzeżonego?! Wiesz jak się wystraszyłam?!
-Nie krzycz na mnie! To nie moja wina tylko Sehuna! On zapomniał zmienić ustawienia!
-Znowu dzwoniliście do przypadkowych ludzi i robiliście sobie z nich żarty? Kiedy wy w końcu dorośniecie?! -  Mimo, że Jong In był w tym samym wieku, co ja, właściwie to był nawet moim bliźniakiem… Widzi ktoś jakieś podobieństwo? Ja ani trochę. Zachowywał się jakby był jakieś 5 lat młodszy.
-Przepraszam, nie krzycz już na mnie, nie po to dzwonię.
-No to, o co chodzi?
-Chciałem żebyś przyszła dzisiaj z dziewczynami do mojego klubu.
-Nie twojego, tylko Suho. Po co?
-Niespodzianka! Bądźcie o 8 wieczorem!
Ehh, głupi dzieciak. Poszłam przekazać Lunie i Amber tą radosną nowinę i wyciągnęłam Amber do pracy, bo znowu się spóźnimy.


*

Biurowiec, w którym najczęściej pracowałam znajdywało niedaleko dzielnicy
Gangnam. Pełno tam podejrzanych typów. Na szczęście przez to, że jestem z Amber nikt nas nigdy nie zaczepia. Od progu zauważyłam już Key, uroczy blondyn z zabójczym spojrzeniem, znowu kręci się z jakąś laską. Zanim zdążyłam do nich podejść ślicznotka już gdzieś uciekła, biedna... Pewnie za jakieś 2 dni Key znajdzie sobie inną.
-Key! Znowu masz inną dziewczynę! Jak ci nie wstyd?
-Yaah! To nie dziewczyna, to Taemin, jest tu nowy. Już się polubili z szefem. Radzę ci brać się do roboty Sulli. Twoja pozycja jest zagrożona! - Key aż się przejął. Więc ten Taemin ma być nowym pupilkiem szefa? Nigdy w życiu! To moje stanowisko.
-Przecież wiesz, że Sulli na to tak łatwo na to nie pozwoli. -Wtrąciła rozbawiona naszą powagą Amber. Ona nigdy nie była fanką naszego szefa, zawsze drażnił ją jego nieschodzący z twarzy przesadzony uśmiech, żabie oczy i w ogóle to, że jest przystojny. Zawsze uważała, że przystojni faceci są strasznie zadufani w sobie.
Nim się obejrzałyśmy już stałyśmy w biurze naszego szefa – Choi Minho. Jest dla mnie jak starszy brat, bardzo go lubię i świetnie się z nim dogaduję, ale on chyba lubi mnie ciut bardziej... Szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło, ważne, że z tego powodu dostaję najłatwiejszą robotę, więcej dni wolnych i premie do wypłaty.
-Sulli! Amber! Jak miło, że już jesteście! - Gdyby nie inni ludzie dookoła niego, pewnie już by do nas podbiegł i wyściskał tak jakby nas, z co najmniej 10 lat nie widział. -Mam dla was dobre wieści! Dzisiaj macie wolne, możecie iść do domu. Ostatnio nie ma dla was za dużo roboty, ale nie martwcie się na jutro przygotuje wam coś nowego i trudniejszego niż dotychczas - Odparł z wciąż widocznym uśmiechem na twarzy.
-No to do zobaczenia jutro Minho!


*

Zapomniałam jak bardzo lubiłam chodzić do takich miejsc jak to, pełno kolorowych świateł, głośna muzyka. Tak dawno nie zatracałam się w tańcu. To jest dopiero miłość! Na prawdę cieszę się, że Jong In wyciągnął mnie pod jakimś głupim pretekstem z domu. Chociaż raz robi coś pożytecznego. Amber, Krystal i Luna też się cieszą, ale one chyba po prostu lubią poznawać nowych ludzi i wlewać w siebie kolorowe drinki.
-Jong In, tak właściwie to, czemu kazałeś nam tu przyjść? –Spytałam się go po kilku już przetańczonych piosenkach, zupełnie wyleciało mi z głowy, że jestem tu dzięki jemu.
-Tak po prostu. Ostatnio cię prawie wgl nie widuje, tylko pracujesz, a po za tym chyba powinnaś poznać w końcu jakiegoś chłopaka czy tam kogoś. Czasami mam wrażenie, że ty już wzięłaś ślub z Amber i nikogo więcej nie potrzebujesz.
-Aww! Jakie to słodkie! Ty się o mnie troszczysz! –Powiedziałam sarkastycznie i przytuliłam go mocno. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Czemu się śmiejesz? Ja mówię bardzo poważnie! -Odpowiedział dumnie Jong In.
-No już dobrze braciszku. -Poczochrałam go czule po jego błyszczących brązowych włosach. Jak on to robi, że jego włosy wyglądają tak dobrze? -Obiecuje, że dzisiaj zaszaleje i będę tańczyć więcej niż zwykle! Ale co do chłopaków to... No nie liczyłabym na za dużo. Dobrze mi samej, ewentualnie z Amber. -Oboje zaczęliśmy się z tego śmiać, chociaż to czysta prawda. Nie chcę się z nikim związywać, to za dużo odpowiedzialności, ponadto miłość jest chora, człowiek nie myśli racjonalnie i głupieje. Na co mi to?
Wypiłam pół drinka zaserwowanego przez Jong Ina, kiedy w klubie coś zaczęło się dziać. Główne światła zgasły, była delikatnie oświetlona tylko scena, na której rysowała się sylwetka jakiejś postaci. Miałam wrażanie, że sylwetkę tej osoby już skądś znam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Muzyka zaczęła rozbrzmiewać w głośnikach, a tajemnicza postać zaczęła się zmysłowo poruszać. Ten ktoś był na prawdę świetny, dawno nie widziałam żeby ktoś tak cudownie się poruszał. To było jak magia. Nie dawało mi spokoju to, że skądś kojarzę tą osobę. Światła podczas refrenu piosenki zaczęły robić się coraz jaśniejsze, a twarz tej osoby zaczęła robić się coraz wyraźniejsza. Brązowe włosy, grzywka delikatnie opadająca na czoło, pełne usta, zmysłowe spojrzenie i tak słodkie dołeczki w policzkach. Był jak anioł, ten anioł, który niemalże przejechał mnie dzisiaj rano na deskorolce. Patrzałam w niego jak zaczarowana, nie mogłam oderwać od niego wzroku jeszcze długi czas po tym jak zszedł ze sceny. Z amoku oderwał mnie Jong In, który powiedział mi, że chyba się trochę ślinie. Boże, kim jest ten człowiek, że wprawia mnie w tak dziwny stan?
-Kai -rzadko do niego tak mówiłam, zdarzało się to zwykle w tedy, gdy czegoś od niego chciałam. Od razu połapał się w sytuacji i słuchał już nieco bardziej uważnie. - Kai, kim był ten chłopak, który właśnie tam tańczył?
-To był siostrzyczko Lay, tańczy tu kilka razy w tygodniu, Suho go zatrudnił. Laski go uwielbiają, dzięki niemu nasze obroty trochę się powiększyły i widzę, że ty też dołączyłaś do jego fanklubu, co? -Zapytał rozbawiony moją zaintrygowaną miną. Chciałam wiedzieć o nim tyle rzeczy! Takie krępujące... Jong In będzie miał ze mnie taki ubaw. Ale chyba zaryzykuję.
-Nie jestem w żadnym fanklubie! -Zaprzeczyłam i była to prawda, nie chcę być jego fanką, chce być kimś bliższym. Przyjaciółką? No może być. Tak na początek. -Wiesz o nim coś więcej?
-Przychodzi tu zwykle z tamtymi dwoma, Kris i Tao -Wskazał na wysokich chińczyków, przyznam, że mogli być na prawdę przystojni i seksowni, gdyby nie fakt, że byli już nieźle wstawieni i kleiły się do nich jakieś laleczki. -Cała trójka przyjechała tu niedawno z Chin, Kris jest jakimś starym przyjacielem Suho. Wszyscy są obrzydliwie bogaci gdyż ich ojcowie prowadzą jedne z największych firm w Azji. Kris i Tao jak widzisz lubią się ostro zabawić, natomiast Laya nie kręcą takie rzeczy, on chyba w ogóle jakoś nie lubi dziewczyn, czasami niektórzy spekulują, że może być gejem, ale jak dla mnie to, to nie jest prawda. Coś jeszcze? -Tak dużo chciałam jeszcze o nim wiedzieć, ale uznałam, że dowiem się tego sama.
-To mi chyba wystarczy. -Odparłam z uśmiechem. -My tu gadu gadu, a ty masz przecież tyle roboty! Patrz na Sehuna, chyba już nie wyrabia z zamówieniami.
Nie wiem jak długo później tańczyłam, co jakiś czas zerkałam na Laya, za każdym razem widziałam tylko jak był zaczytany w jakiejś książce. Jak tutaj można tak spokojnie czytać? Kilka razy chciałam do niego podejść i o coś głupiego się zapytać, np. Co czyta, albo, która godzina, żeby tylko usłyszeć jego głos i zobaczyć jego uśmiech i oczy z bliska, ale moje głupie nogi odmawiały posłuszeństwa. Moje nieskoordynowane ruchy wtedy musiały wyglądać naprawdę komicznie. Nawet Amber zauważyła, że moje ruchy dzisiaj są nadzwyczaj oryginalne, nie wiem czy powinnam zrozumieć to, jako komplement? Zrezygnowana moim brakiem odwagi poszłam znowu do baru, żeby po użalać się Jong Inowi, co, jak co, ale słuchać to on potrafił. Usiadłam już przy barze i zaczęłam sączyć kolejnego drinka, kiedy poczułam czyjąś obecność tuż za mną. Przez chwilę nawet miałam chorą nadzieje, że to Lay, ale gdy się odwróciłam zauważyłam - Tao. Czego on mógł niby ode mnie chcieć? Czyżby tamte laleczki już mu się znudziły i szukał kolejnych samotnych i zdesperowanych?
-Nad czym tak rozmyślasz w samotności ślicznotko? -Chyba miałam rację. -Może masz ochotę na jeden taniec ze mną? Ewentualnie dwa albo pięć. Patrzyłem na ciebie. Taak seksownie tańczyłaś ślicznotko! –Chłopak zbliżał się do mnie coraz bardziej, a we mnie coraz bardziej się gotowało. Jak ja nie cierpię pijanych podrywaczy!
-Chyba nie jestem zainteresowana i...
Chciałam trochę urazić jego wysoko postawione ego, ale ktoś mi się wtrącił.
-Tao, przestań podrywać każdą lepszą dziewczynę zajmij się kimś, kto bardziej pasuje do twojego poziomu. -To był Lay. Zaraz, czekaj, cofnij. Lay?! Co on niby tam robił? On mówił o mnie? Że co? Że niby ja nie pasuję do jego poziomu, bo co? Bo nie mam ojca, który prowadziłby jedną z największych firm w Azji? Bo nie mam wejściówki do strefy dla VIPów? On naprawdę właśnie to o mnie myślał? To były najgorsze słowa, które mogłam wtedy usłyszeć.

░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░


4 komentarze:

  1. Witaj~ Cieszę się, że nie kazałaś długo czekać na pierwszy rozdział, jednak przyznam, iż jestem troszkę rozczarowana i zirytowana. Dlaczego? Zachęciłaś mnie prologiem. Naprawdę. Najbardziej intrygowało to, że główna bohaterka jest członkinią mafii. Teraz rozczarowuje mnie tak dużo zdarzeń, ogrom bohaterów i jedyna tajemnica, którą jest Lay. Rozdział nie należy do tych najgorszych, ale najlepszy też nie jest. Powiedzmy, leży po środku. Przyznam szczerze, za dużo tego wszystkiego, a raczej wszystkich. Co do Amber nie mam zastrzeżeń, jest przyjaciółką Jin-Ri i wydaje się być w porządku. Te dwie panienki, których imion nie pamiętam, też przypadły mi do gustu. Wzmianka EunHae lekko zbiła mnie z tropu. Potem akcja z Key, Taeminem, no i Minho. Niespodziewany telefon od braciszka Jongina (on pasuje mi do tej roli najbardziej :D) i wspomnienie Suho. Gdzieś tam mi się przewinęli Sehunnni i Lulu, ale nie mogę powiedzieć jaką rolę dokładnie odgrywają. Jak dobrze pamiętam, byli też Krisus i Tao-ssi, którzy, na pierwszy rzut oka, są pustymi, bogatymi narcyzami. A teraz nasz punkt kulminacyjny - Lay. Sama dokładnie nie wiem co o nim myśleć, więc zostawię go w spokoju i dłużej rozpiszę pod następnym postem :D Kontynuując, za dużo postaci jak na jeden rozdział. Co mnie jeszcze zirytowało? Fakt, że wyobrażałam sobie Jin-Ri jako bezwzględną morderczynie, która czyha na dachu jakiegoś drapacza chmur, ubrana na czarno niczym ninja i patrząc przez celownik kieruje lufę w stronę oddalonego o kilkadziesiąt merów okna innego budynku, po czym strzela i zabija potencjalną ofiarę. A tu co? Jest, za przeproszeniem, przydupasem swojego szefa, który się w niej skrycie podkochuje... Zostawię to bez komentarza -.-" Denerwujące jest też zachowanie bohaterki względem Xinga. Miłość od pierwszego wejrzenia? I doświadcza tego osoba, która za nic w świecie nie chce się zakochać. Czyż to nie jest banalne?

    Mój komentarz może wydawać Ci się nieco ostry, ale to nie tak, że chce Cię skrytykować. Rozdział był całkiem fajny, tylko, tak jak pisałam, za dużo chcesz od razu wnieść do historii.

    Pozdrawiam i życzę więcej weny :*

    Nee-chan

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo osób występuje w pierwszym rozdziale ; o
    Myślałam, ze Sulli będzie miała "lepszą robotę" jako członek mafii ;;;;
    Mimo to podoba mi się opowiadanie. Rozbawiło mnie ten moment podrywu. Boże, Tao i powiedzenie "ślicznotko" do dziewczyny ?! śmieję się jak głupia XD
    Zniszczyło to moje wyobrażenia Tao, serio XDDDDDDD

    ~tuchii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam XD Później Tao jest fajniejszy^^ A praca Sulli, to jedynie tło :)

      Usuń
    2. To dobrze, ze Tao będzie fajniejszy XD

      Usuń