Autor: Nyuxoxo
Rozdział: 8-?
Długość: 1904
Paring: no przecież wiadomo xD
Rodzaj: fluff, angst, romantic, komedia etc.
Beta: Paośka W. (Dziękuję Ci <3) <- Polecam bloga tej Pani bo jest genialny ^^
Uwagi: Wszystkie powtórzenia są celowe. Tak, tak ta pod spodem to nowy bohater :D.
Yura |
░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░
-Mmmm, Lay, nie wstawaj... Lay... Jeszcze jest wcześnie...- mruczałam, obracając się na drugi bok w moim tymczasowym łóżku i wystawiając stopę spod kołdry. Poczułam przeszywający podmuch zimna i pewna, że Amber znowu otworzyła mi okno w pokoju- powoli otworzyłam zaspane oczy.
Gdzie ja jestem? Co ja tutaj robię?- zaskoczona nieznanym mi otoczeniem wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i przybrałam pozycję obronną, jakby za chwilę spod łóżka miał wyskoczyć jakiś złodziej-gwałciciel-morderca. Przypominając sobie powoli pomysł wyjazdu odetchnęłam z ulgą i ze spokojem rozejrzałam się po pokoju. Na szafce nocnej zauważyłam bransoletkę z brązowych rzemyków i kilku czarnych koralików, na jednym z nich była wyryta literka S. Wzięłam to cudo w dłonie i przyjrzałam się jej dokładnie.
Czy to nie jest bransoletka Laya? Ale co ona tutaj robi?- myślałam, gdy nagle do mojej głowy zaczęły napływać obrazy z wczorajszego dnia: urodziny Krisa, Lay obejmujący mnie w pasie, odgarniający delikatnie niesforne kosmyki moich włosów opadających na oczy, całujący czule w czoło, aż w końcu przyciągający mnie do siebie w łóżku. To musiał być sen... Tak, to na pewno był sen! Piękny, cudowny i upajający, ale jednak sen.
Ubrałam się w świeże ubrania i zeszłam powoli na dół. Przez chwilę miałam wrażenie, że jestem sama w tym wielkim domu, ale usłyszałam odgłosy krzątaniny w kuchni. Stanęłam niezdarnie w progu pomieszczenia i pomachałam Kyungsoo- chłopakowi Suho. Jakoś po oswojeniu się z myślą, że mój brat i jego najlepszy przyjaciel to geje, lepiej znoszę nowiny o tym, że moi znajomi są homoseksualistami.
-Cześć.- chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko i powrócił do wcześniejszego zaparzania herbaty.
-Wiesz może gdzie są inni?- zapytałam pozornie obojętnie, lecz tylko czekałam aż Kyungsoo wymówi imię Lay'a.
-Hmm... Z tego co wiem, to Suho jest w swojej sypialni, Victoria, Kris, Luna i Tao kręcą się gdzieś nad jeziorem, Bekon i Yeol majstrują coś na strychu, a Kai, Sehun, Luhan i Krystal pojechali do sklepu. Reszty chyba nie widziałem.
-Yhm...- opuściłam głowę zrezygnowana i miałam już zamiar wyjść z kuchni, gdy chłopak ponownie zabrał głos.
-Oh! A Lay...
-Tak?
-Lay chyba jest w garażu z jakąś...
-Dzięki!- krzyknęłam zadowolona i pognałam we wcześniej wspomniane miejsce, nie czekając nawet na to, co dalej chciał powiedzieć mój przyjaciel.
Stanęłam nieopodal garażu, aby uspokoić oddech i rozszalałe myśli. Oprócz śpiewu ptaków i dźwięku przejeżdżających samochodów usłyszałam stłumione głosy rozmawiających ze sobą osób. A tak właściwie to na początku tylko radosny głos Laya i już miałam ochotę ruszyć dalej, lecz po chwili do moich uszu dotarł też głos kobiety. Nie znałam tego głosu... Mój Lay był z jakąś obcą babą? Oj, lepiej dla niego, żeby okazało się, że to jakaś jego zaginiona siostra czy kuzynka...
Błyskawicznie weszłam do garażu, starając się zamaskować jakoś mój bojowy humor, ale chyba niezbyt mi to wychodziło. Oczy rozmawiającej pary skierowały się na mnie.
-Ooo... Ty jesteś dziewczyną Laya?- spytała blondynka. Poczułam się jak w siódmym niebie. Czyżby Lay jej coś o mnie mówił? Czy dla niego ja jestem...
-Sulli nie jest moją dziewczyną. Ona nawet nie jest w moim typie.- bezceremonialnie oznajmił Lay, uśmiechając się do blondynki i wrócił wzrokiem do ekranu laptopa, który trzymała na kolanach owa dziewczyna. Czułam się jakby ktoś chlusnął we mnie kubłem zimnej wody. A więc to, co się między nami działo, nic dla niego nie znaczyło? Tak po prostu się mną zabawił?
-J-ja... tylko chciałam ci coś oddać.- wyjęłam z kieszeni bransoletkę i wyciągnęłam rękę w stronę Lay'a. -To twoje, prawda?
-Jak mogłabyś zapomnieć.- powiedział rozbawiony i odebrał ją ode mnie.
-To ja już pójdę.- spuściłam głowę i wycofałam się z garażu, po cichu licząc, że chłopak jeszcze mnie zatrzyma. Jednak on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Dlaczego nagle zrobiło mi się tak niewyobrażalnie przykro? Przecież wiedziałam, że to wszystko jest zbyt piękne, by było prawdziwe. Jaka ja byłam głupia...
Wchodząc do swojego pokoju czułam, że do oczu napływają mi łzy, powoli ściekając po policzkach, by dać wreszcie ujście kumulującym się od kilku dni emocjom. Gdzie teraz była Amber? Tak bardzo jej w tej chwili potrzebowałam...
Położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki i włączyłam sobie playlistę najsmutniejszych piosenek, które kiedykolwiek słyszałam. To paradoks w takich momentach robić sobie coś takiego, prawda? Powinnam wybrać najbardziej skoczne i najweselsze piosenki jakie znam, ale nie miałam na to siły.
Co ze mną było nie tak? Łzy dalej płynęły, a ja nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
*
Zegar wskazywał właśnie szesnastą. Spałam więc cholernie długo, a nie czułam się ani trochę lepiej.
No, ile ja dzisiaj rzeczy zrobiłam… Całe mnóstwo.- pomyślałam z nutką ironii. Spojrzałam na telefon i poczułam się jeszcze gorzej- zero jakichkolwiek wiadomości, zero nieodebranych połączeń... No po prostu cudownie, już nikt się mną nie interesował. No bo po co?
Byłam wściekła na cały świat, nawet na moje włosy. Czy każdy z nich musiał sterczeć w inną stronę? Chyba najwyższy czas je w końcu skrócić.
Zeszłam na dół i ku mojemu zdziwieniu- salon pękał w szwach. Kyungsoo proponował wszystkim swoje przekąski, a Victoria opowiadała o czymś Krisowi, na co on ledwo przytomnie cały czas potakiwał. Tao zasnął na kolanach Luny, Krystal karmiła Luhana ciastkami, z kolei Baekhyun, Chanyeol, Sehun i Kai oglądali z przejęciem jakiś film. I Lay… On wymieniał ze znienawidzoną przeze mnie blondynką poglądy na jakiś bardzo ciekawy temat. A wszystko to działo się w tym samym czasie... Zero empatii wśród przyjaciół.
Och, i halo, czy tylko ja zauważyłam, że wszyscy dobrali się tu w pary i tylko ja jestem sama?
Nie ukrywając swojego przygnębienia, wpakowałam tyłek na niewielką przestrzeń między Kai'em a Chanyeol'em, którzy nie ukrywali swojego oburzenia moim zachowaniem. Chociaż powinni mi dziękować. Przecież mogli dzięki mnie zbliżyć się do swoich partnerów, prawda?
-Co oglądacie?- spytałam po długiej chwili milczenia. Miałam wrażenie, jakby przeze mnie atmosfera w tym pokoju zrobiła się strasznie napięta.
-,,Tokyo Drift”.- powiedział szybko Yeol i uciszył mnie ręką, nawet na mnie nie patrząc. Tak, pewnie. Uciszajcie mnie, olewajcie i wszyscy traktujcie jak powietrze. Bo co ja tam mogę wiedzieć?
-Stop!- krzyknął w pewnym momencie Baekhyun i poderwał się z kanapy. -Natura wzywa.
-Idziesz łowić ryby?- zapytał Chanyeol z najgłupszym wyrazem twarzy, na jaki było go stać.
-Tak, pewnie, geniuszu! W sedesie...- chłopak popatrzył na niego z politowaniem i ruszył w stronę łazienki.
-Sulli?- mruknął do mnie Kai. O, nagle sobie przypomniał o moim istnieniu?
-Hmm? - spojrzałam na niego, ale moja mina jasno mówiła „daj mi teraz spokój”.
-Zrób mi herbatę.- poprosił i oparł głowę o ramię Sehuna.
-Yah! Co ty sobie, do cholery jasnej, wyobrażasz?!- krzyknęłam i wstałam, nieświadomie przelewając całą swoją złość na Kai'a. -Myślisz, że całe życie będziesz się mną wysługiwał?! Oj nie, koniec z tym, Kim Jonginie! Rusz tyłek i sam sobie zrób tą pieprzoną herbatę!
-No idę, przecież idę...- wstał szybko z kanapy, jakby próbował umknąć przed moim wzrokiem. Chyba się biedny wystraszył, że dojdzie do rękoczynów...
-Zrób mi też, Kai.- powiedział nagle Lay.- I Yurze również.- uśmiechnął się do blondwłosej dziewczyny najsłodszym uśmiechem, jaki miałam okazję u niego widzieć. Do mnie się tak nie uśmiechał...
-Sam sobie zrób! -Naskoczyłam na niego. Herbatka dla niego i Yury? Tak poza tym, to co to było za imię? Jak dla jakiegoś zwierzaka.- Tak ciężko jest się ruszyć?! Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że wolno ci tak wykorzystywać innych?! Cały czas to robisz! Mnie też wykorzystałeś i pora z tym skończyć!- w tym momencie rzuciłam w jego stronę trzymanym w ręce telefonem. Niestety rozbił się na ścianie tuż nad jego głową. Cholerny brak celności...- Traktujesz mnie jak zabawkę! Wczorajszy dzień nic dla ciebie nie znaczył!
Nikt nie spodziewał się po mnie takiego wybuchu złości. Zresztą, nawet ja sama nie wiedziałam, że tak potrafię. Ogarnęła mnie taka bezsilność, że do oczu na nowo napłynęły mi łzy. A wszyscy się na mnie tak zwyczajnie patrzyli...
Wybiegłam stamtąd, nie zważając na wołania Luny i Victorii. Chciałam pobyć sama. Powinnam. Nie mogłam przecież wyżywać się na osobach, które na to nie zasługują, tak jak to zrobiłam w przypadku Kai'a. Wszystko i wszyscy mnie teraz drażnili, a tak nie da się funkcjonować w społeczeństwie.
Przedzierałam się między drzewami w poszukiwaniu miejsca, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nie zauważyłam nawet, że przez to coraz bardziej oddalam się od domu. Na dodatek powoli zaczynałam żałować, że wybiegłam z pokoju ubrana tylko w cienką bluzę i leginsy. Nawet wysokie trampki nic tu nie dawały. Przyznaję, to był głupi pomysł, pomijając już zupełnie to, że na dworze było zaledwie 15 stopni i z minuty na minutę robiło się coraz chłodniej. Ale to był impuls, tak? Nie myślałam w tamtej chwili o niczym innym poza ucieczką. No, ale od razu chyba nie zamarznę, prawda? Może to nawet dobrze mi zrobi, pozwoli ochłonąć nie tylko ciału, ale i duszy.
Znalazłam w końcu całkiem przyjaźnie prezentujące się miejsce: pod masywnym drzewem, idealne, by na chwilę usiąść i pomyśleć. Już chciałam sprawdzić, która jest godzina albo podłączyć trzymane w kieszeni bluzy słuchawki do telefonu, ale oczywiście musiałam się go skutecznie pozbyć, rzucając nim w Lay'a… I dlaczego przynajmniej nie trafiłam?
Wpatrywałam się w przesuwające się na niebie chmury, wdychając świeże powietrze i wsłuchując się w szum drzew i śpiew ptaków. To potrafiło być naprawdę relaksujące. Czas, jak na nic nie robienie, zleciał mi niesamowicie szybko i nim się obejrzałam- już zapadał zmrok. Uznałam, że powinnam wracać, lecz nie bardzo wiedziałam gdzie mam iść. Zgubiłam się i to było przerażające. Umrę tutaj tragicznie i nikt mnie nie znajdzie, a dzikie zwierzęta zaopiekują się moimi zwłokami… Jakaż ja jestem bezmyślna...
Postanowiłam się przynajmniej tak łatwo nie poddawać i zaczęłam szukać jakiejś drogi. Byłam przerażona, a ciemność, która zapanowała dookoła mnie jakoś mnie nie uspokajała. Aż dziw, że jeszcze widziałam gdzie są drzewa i sprawnie je omijałam.
Po długim czasie w końcu znalazłam jakąś drużkę, która po ciemku nie wyglądała ani trochę znajomo. No cóż, może jeśli nie prowadzi do domu, to chociaż do głównej drogi, a stamtąd już chyba gdzieś dotrę. Nie mam pojęcia ile czasu już tak szłam,ale miałam wrażenie, że chodzę w kółko i nie prowadzi ona nigdzie. Przy okazji zrobiło mi się już naprawdę zimno, a nogi coraz bardziej mnie bolały od długiego i intensywnego marszu. Najgorsze było jednak to, iż miałam wrażenie, że nie jestem w tym lesie sama i ktoś kręci się między drzewami niedaleko mnie. W tych ciemnościach nie miałam niestety szans dostrzec niczego, ale czułam, że ktoś się we mnie wpatruje.
Przeklinałam w myślach moje głupie pomysły. Nie dość, że byłam zmarznięta, wycieńczona i głodna, to jeszcze jakiś zboczeniec mnie zgwałci i zabije. Nie o takiej śmierci marzyłam… W sumie tak sobie myślę: czy o śmierci da się marzyć?
Poddałam się. Stanęłam w miejscu, nie miałam już sił, by iść dalej.
-Halo?– zaczęłam cicho i niepewnie.- Halo! Czy jest tu ktoś?- spytałam już wyraźniej.
W odpowiedzi usłyszałam tylko szum wiatru. Nie widziałam kompletnie nic, ale mogłam przysiąc, że uczucie bycia obserwowaną tylko wzmogło na sile.
-Halo! Czy jest tu ktoś?- ponowiłam swoje pytanie, coraz bardziej się bojąc. Nie spodziewałam się, że ktoś czy coś tym razem mi odpowie, ale nie wiedziałam też, czy powinnam nadal tak bezczynnie stać. Po chwili ku mojemu ogromnemu zdziwieni między drzewami coś zaczęło się poruszać i coraz bardziej zbliżać do mnie. Moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić, a zastrzyk adrenaliny był tak silny, że zakręciło mi się w głowie. Ale nie przestałam się bać.
Wpatrywałam się w poruszającą się postać, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Ten ktoś lub coś był coraz bliżej. I gdy dostrzegłam jej twarz, wszystkie obawy zniknęły. Postać wpatrywała się we mnie z zatroskaniem i czułością przemieszaną z strachem.
-A...Amber?
░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░░
Przepraszam, że tak krótko, ale blog definitywnie domagał się czegoś nowego!
Po pierwsze: Bardzo, bardzo, ale to naprawdę bardzo bardzo dziękuję mojej becie, jesteś wspaniała znajdując czas jeszcze na takie rzeczy. <3
Po drugie: Eeeesu, to dopiero pierwszy post w tym roku ;O Powinnam wam składać życzenia na udany Nowy Rok? XD Przecież to już marzec... Sama nie wiem co się ze mną dzieje >.< Dzień jest stanowczo za krótki.
Po trzecie: Ktoś zauważył, że trochę zmieniłam wygląd bloga? XD nieważne...
+Witam nowych obserwatorów <3
PS. Kiedy tu się zebrało tyle wejść? ;O Dziękuję <3
Kończysz w takim momencie. Lay jak mogłeś? No ja się pytam jak? Aish -.- To może ja przeczytam poprzedni rozdział, żeby przypomnieć sobie czułego Lay'a? Dobry pomysł! :D A Tobie życzę weny w pisaniu. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko <3
OdpowiedzUsuńWoah. Lay fuck you!
OdpowiedzUsuńO matko, matko, matuluuuu, wiesz jak ja kocham twój blog? A ty mnie ranisz, bo :
OdpowiedzUsuń1. Tak rzadko pojawiają się rozdziały.
2. Kończysz w takim momencie.
Aish.
Ja chce więcej Amber x Sulli *.* (le marzenia) one są takie isdhfsyjgdskuh <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny boski rozdział :)
(dodawaj szybko! :D)
Omo, tyle komplementów w jednym poście pod moim adresem, aż się miło zrobiło :D xD nie przyzwyczajaj mnie do tego :)
OdpowiedzUsuńpart fajny i coś czuję, że z każdym kolejnym rozdziałem będzie tylko lepiej :D
nie wiem co mam napisać...
OdpowiedzUsuńcudo *-*
i ta akcja z telefonem.. wiem co przeżywa główna bohaterka.. też nie mam za dobrego cela xD
czekam kochana na więcej, weny~♥
Czemu tak późno znalazłam tego bloga o.O
OdpowiedzUsuńskomentuję tutaj całe opowiadanie.. więc komentarz może być długi..
a więc:
Jak ja kocham Twoją głowę! Gdzie Ty mieścisz te wszystkie pomysły! Zarys fabuły taki ciekawy.. to jak wykreowałaś bohaterów! I porpsy za SeKai <3 i Za Eunhae(?) coś tam było wspomniane, że są razem xD
Nie ogarniam Laya.. naprawdę.. raz się zachowuje jakby Sulli mu się podobał i jest taki rozczulający i kochany i uroczy, a rasz to takie zimne >za przeproszeniem< gunwo z niego >.<
A jeśli chodzi o postać Sulli to jak normalnie za nią nie przepadam.. (nie wiem dlaczego..) to w Twoim opowiadaniu ją uwielbiam i serio nie dziwię się Amber.. mieć taką niesamowitą przyjaciółkę zazrdo.. btw.. czemu kończysz w takim momencie! Ja chcę wiedzieć co jest z Sulli i z Amber! A może Amber będzie z Yuri, a Sulli z Layem o.O ;3 co mój mózg tu tworzy >.<
W ogóle sytuacja z gangiem i z Minho.. cały czas jak czytałam to się skupiłam na tym co Jin Ri z tym fantem zrobi.. a tak mało skupiłaś się na tym wątku i trzymasz mnie w takim napięciu, że czo? CZEKAM NA WIĘCEJ!!! Jeszcze mi troszkę tak szmutno.. czemu? Bo widzę, że tak rzadko dodajesz rozdziały, że będę musiała długo czekać na kolejny >.<
ale okej! DAM RADĘ! Bo wart ;3
FIGHTING! Biorę się teraz za to drugie opowiadanie co na razie jeden rozdział ma ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/
Nominowałam Cię do LIEBSTER award oraz the VERSATILE BLOGGER award.
OdpowiedzUsuńWięcej info u mnie na blogu :)